swojego krzyku ani nie słyszę, ani nie czuję, kiedy oczy zaciskam tak mocno, a ściśnięte w pięści ręce ranią moje dłonie paznokciami. nie pamiętam kilku sekund tej chwili, nie wiem dlaczego jedna z rąk mi drżała. ścisk w ból przekształcony, wnętrze wylewa mi się łzami i stoję tak dalej.
moim betonem jest zniewolenie. nie szłam zamyślona, a i tak wpadłam w pułapkę, a wtedy wiedziałam, że sama w to gówno się nie wplątałam. moim królewiczem jest wolność. przyjdzie i cmoknie mnie w główkę, razem się odkujemy z betonu.
scenariusz pozostał, interpretacja inna. ja wiem, że to miała być miłość.
a jeżeli kłopoty mają być ceną szczęścia to ja to kupuję. nie boję się życia. boję się ludzi, którymi nie potrafię manipulować, bo to oni mają władzę nade mną. kiedy jestem zdeptana i mała, a moje zdanie to złudzenie.
nikt nie dopiął swojego. zniszczyliśmy tylko trochę siebie.
na kawałeczki się rozsypuję i czuję każde uderzenie o ziemię.
wyleczcie mnie z tych myśli.
[emocjonalna tragedia]
*Dziękuję Czesławowi za Język Węża i Efekt Uboczny Trzeźwości.