Noc była okropna. Samuel budził się co chwilę a od 4tej już w ogóle nie chciał spać. Nie wiem czy to przez ząbki
(idą Mu dwa na tyłach) czy był jakiś inny powód ale Mały nie płakał jak zwykle, tylko piszczał, wrzeszczał, wymachiwał rączkami we wszystkie strony (nie raz uderzając mnie po twarzy) i wierzgał nogami. Potem drzemał trochę ale nie przywitał mnie jak zwykle słodkim gadaniem i tuleniem, tylko leżał na poduszce w bzeruchu wpatrując się w sufit. Coraz częściej pokazuje mi swoje dąsy, wyrywa się, ucieka, tupie stópkami i robi rozłoszczone miny, gdy nic innego nie pomaga w ramach buntu- kładzie się na podłodze i patrzy na mnie smutnym wzrokiem. Czasem nie wiem już czy się śmiać czy płakać. Ubieranie się, zmiana pampersa, wycieranie po kąpieli lub wkładanie Go do wózka przypomina bardziej szarpaninę niż którąś z tych czynności. Widzę, że dużo zachowań przejmuje po Zuzi, przy Niej zupełnie inaczej się zachowuje - tak jak Ona a spróbujcie sobie wyobrazić zachowanie zbuntowanej 4latki w wykonaniu 15miesięcznego dziecka. Dzisiaj Mały dostał pierś tylko rano, kilka razy już próbował na mnie wymusić kolejne porcje ale ja nie ustępuję, w kółko tylko płacz - wymuszany czy nie wymuszany- zwariuję ale będę twarda , dopiero wieczorem do snu Sami dostanie znowu maminego mleczka.