"Jutro" jest zajebiste

Całe życie zastanawia mnie czemu wszyscy odkładają wszystko na "jutro"? Chcąc nie chcąc jest to ciężkie pytanie, robimy to mimo tego, że zazwyczaj ostatecznie się o to potykamy. Rzeczy banalne niewątpliwie się dziś stały nie możliwe do spełnienia. Najlepsze jest kurwa to, że to wszystko zapętlamy. Przejechałeś się na odkładaniu już kilkanaście razy, przejedź się znowu, czemu kurwa nie!? Najprościej jest ominąć jakąś sytuację, nie zwracając uwagi na jakiekolwiek konsekwencje, dlaczego? Nic oprócz tego, że jesteśmy idiotami nie przychodzi mi do głowy. Po prostu nie potrafię tego inaczej nazwać.

Każdy na pewno zauważył, że "jutro" ma jakikolwiek sens tylko przy pierwszym razie, kolejne daty tylko uświadamiają nas coraz bardziej, że to był błąd. Przyczepiło się jak rzep psiego ogona, jak zawsze. Oczywiście moglibyśmy w tej chwili zrobić z jutra dziś, to byłoby cudowne rozwiązanie i wszyscy byli by szczęśliwi - lepiej późno, niż wcale. Tylko kurwa każdy w tym momencie już ma tak wyjebane, że stwierdza  po co?

Po co? Żebyś miał kurwa o co pytać. Oczywiście są sprawy z którymi "jutro" jest nierozłączne. No bo po co kurwa robić jakieś błahostki na czas?  - z takiego założenia wychodzę, ale trzeba rozumieć, że wszystko ma swoje konsekwencje. Te narzekanie, gdy spotykają was konsekwencje, może doprowadzić do szału. Ale kogo to kurwa wina, że wam się nie chciało? Mamy? Dziadka? Psa?! No zastanówcie się ludzie, czemu ktoś ma odpowiadać za to, że olaliście sprawę i liczyliście, że się upiecze? No nie powiem, czasami udaje się uniknąć wszystkiego, ale zazwyczaj i tak to co odwleczemy do nas wróci  dopierdalając nam jeszcze bardziej.

Ale kto by się przejmował, zawsze wszystko możemy przełożyć to na jutro.. !