Rozdział 2 (na blogu pojawił się wieki temu, ale tu zapomniałam go dodać, wybaczcie :D)
Obudziły mnie promienie słoneczne, które zawzięcie próbowały przebić się przez rolety dlo mojego pokoju. Ziewnąłem, przeciągnąłem się i przewróciłem się na drugi bok. Przetarłem swoje zaspane oczy dłonią. Byłem bardzo zmęczony. Tak bardzo nie chciało mi się wstać, że uznałem, iż budzik jeszcze nie zadzwonił to mogę sobie jeszcze trochę poleżeć. I tak też zrobiłem.
Nagle przypomniały mi się wszystkie wydarzenia z wczorajszego wieczoru, a szczególnie to jedno, którego nigdy nie zapomnę. Dziewczyna. Nie, młoda kobieta. Śliczna, zgrabna, z charakterkiem. Jej piękne, brązowe oczy i włosy... Chwila, czy ja się zakochałem? Ja? Nie, to niemożliwe. Nie wierzę przecież w miłość. Jestem singlem. Tak, to mi chyba najbardziej odpowiada. Chociaż...
Moje rozmyślania przerwał budzik. Wyłączyłem go, po czym usiadłem na łóżku, a dopiero potem wstałem. Podszedłem do dużej szafy, która znajdowała się na przeciwko mojego, że tak powiem legowiska. Wyjąłem z niej ubrania, które dzisiaj ubiorę i udałem się do łazienki. Wykonałem poranne czynności i przebrałem się. Miałem na sobie biały, luźny top na ramiączkach i tego samego koloru krótkie spodenki. Oczywiście nie zapomniałem o czapce.
Gdy byłem już mniej więcej ogarnięty, ruszyłem w stronę kuchni. Już po kilku minutach miałem gotowe śniadanie - płatki z mlekiem, które bardzo lubiłem. Niedługo po tym, zmywałem po sobie naczynia. Następnie udałem się jeszcze na chwilę do swojego pokoju, wziąłem torbę treningową, pożegnałem się z rodziną, wyszedłem z domu i wsiadłem do samochodu. Torbę rzuciłem - jak to miałem w zwyczaju - na tylne siedzenie. Włączyłem radio i zacząłem śpiewać piosenkę, która akurat leciała. Odpaliłem auto i ruszyłem.
Zawsze, gdy tylko jechałem na trening, droga mijała mi szybko. Nie mam pojęcia czym było to spowodowane. Tak było i tym razem.
***
- Dzisiaj jest u mnie impreza! - krzyczał Ganso na całą szatnie.
- Znowu? - spytałem, śmiejąc się z przyjaciela. - Przecież wczoraj była!
- No, tak - przyznał. - Ale będzie dzisiaj kolejna! Mam nadzieję, że przyjdziecie?
Wszyscy zadeklarowali się, że przyjdą. Wszyscy, oprócz mnie.
- Ney? Przyjdziesz? - pytał imprezowicz, gdy szliśmy w stronę swoich samochodów, które były zaparkowane obok siebie.
- Przykro mi, Ganso, ale dzisiaj nie dam rady - powiedziałem. - Chciałbym pobyć trochę sam.
- Rozumiem. Wiedz, że impreza bez ciebie to nie impreza - uśmiechnął się, ja również.
- Wiem. To do zobaczenia - pożegnałem się i wsiadłem do pojazdu.
Cóż, zapewne interesuje was, co działo się na treningu? Nic, poza tym, że nie mogłem się na nim skupić, przez co musiałem przebiegnąć kilka kółek wokół boiska. Cały czas myślałem o niej.
Po paru minutach parkowałem pod domem. Wysiadłem z samochodu i wszedłem do domu. Zjadłem smaczny obiad - spaghetti bolognese, następnie udałem się do salonu. Na stoliku znajdowała się mała karteczka złożona na pół. Było na niej napisane:
Inni zdjęcia: .. locomotivEgipt pełen polaków bluebird11... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24