Czym prędzej zamknęłam książkę, po czym rzuciłam ją na biurko. Książka wylądowała z głośnym hukiem, na co ja podskoczyłam. Po chwili drzwi od mojego pokoju uchyliły się. W drzwiach stała mama z przerażeniem w oczach. Podeszła do mnie i usiadła koło mnie na łóżku.
- Wszystko w porządku? - zapytała z troską w głosie.
- Tak. - skłamałam.
- Za chwilę będzie obiad. - oznajmiła, po czym wyszła z pomieszczenia, a ja pokiwałam tylko głową.
Podeszłam do okna, otworzyłam je i zaczęłam obserwować co się działo na zewnątrz. Moją uwagę przykuła młoda para, być może małżeństwo. Mężczyzna pchał wózek, a kobieta trzymała na rękach małe dzieciątko. Byli uśmiechnięci. Widać było po prostu, że są szczęśliwi.
Westchnęłam głośno, po czym zamknęłam okno, gdyż zaczęło być mi zimno. Po chwili usłyszałam głos mamy, która wołała mnie na obiad. Tak więc zeszłam na dół i skierowałam się w stronę jadalni. Wszyscy już siedzieli przy stole. Wszyscy to znaczy moja mama, mój tata oraz mój brat. Również usiadłam i zaczęłam jeść. Po skończonym posiłku, pomogłam mojej mamie umyć naczynia. Następnie powędrowałam do swojego pokoju. Nie miałam nic do roboty, a byłam trochę zmęczona, więc położyłam się na łóżku i próbowałam zasnąć.
***
Obudził mnie dzwoniący do mnie telefon. Zaspana, wzięłam telefon do ręki, który leżał na szafce nocnej. Spojrzałam na wyświetlacz. Dzwoniła do mnie moja przyjaciółka. Przez dłuższą chwilę zastanawiałam się czy odebrać. Postanowiłam, że jednak odbiorę.
- Halo? - powiedziałam i usiadłam na łóżku.
- Hej. - przywitała się Emily. - Masz jakieś plany? - spytała.
- Tak właściwie to nie. - odparłam, poprawiając fryzurę.
- To może przyjdziesz dzisiaj do mnie? Urządzam wielką imprezę... - zaczęła, ale nie pozwoliłam jej dokończyć.
- Nie.
- Dlaczego? - zapytała zdziwiona.
- No bo nie.
- Przyjdź, rozerwiesz się trochę. Jess, nie możesz siedzieć całymi dniami w domu, nic nie robiąc. Musisz wyjść trochę do ludzi.. Nie możesz się izolować. - powiedziała. - Poza tym, będą przystojni chłopcy... - zaśmiała się.
- Przystojni chłopcy? - zdziwiłam się. - O, może poznasz swojego przyszłego chłopaka. - również się zaśmiałam. - Dobra, przyjdę. - odparłam po chwili namysłu.
- Naprawdę? - zapytała z niedowierzaniem w głosie. - Tak się cieszę! Widzę, że mój argument z przystojnymi chłopakami zadziałał. - wiedziałam, że teraz się uśmiecha od ucha do ucha. - To w takim razie o 18 u mnie w domu.
- Nie przychodzę do ciebie ze względu na to, że będą tam przystojni chłopacy, tylko ze względu na to, że masz rację. Powinnam się trochę rozerwać. Na 18? To muszę zacząć się szykować, bo nie zdążę. Pa. - powiedziałam, po czym się rozłączyłam.
***
Byłam już uszykowana, a miałam jeszcze ponad godzinę czasu, więc specjalnie wyszłam wcześniej, aby móc pospacerować sobie po parku. Gdy już nie miałam siły chodzić dalej, skierowałam się w stronę wolnej ławeczki. Usiadłam na niej, wcześniej sprawdzając czy nie jest brudna, gdyż nie chciałam się wybrudzić.
Na imprezę ubrałam krótkie jeansowe spodenki, na to czarną bluzkę z cekinami. Oczywiście zrobiłam makijaż, mocniejszy niż robię na co dzień. Włosy pozostawiłam rozpuszczone, jak to miałam z zwyczaju.
Wyjęłam telefon z kieszeni, chcąc sprawdzić godzinę. Zegar wskazywał godzinę 17:30, więc wstałam, po czym ruszyłam w stronę domu przyjaciółki, która nie mieszkała daleko. Wręcz przeciwnie - mieszkała bardzo blisko mnie.
Po paru minutach stałam już pod drzwiami. Zapukałam, a po chwili otworzyła mi uśmiechnięta Emily.
- Wejdź. - powiedziała i otworzyła szerzej drzwi, a ja niepewnie weszłam do środka.
***
Czy żałowałam, że tutaj przyszłam? Nie, nie żałowałam. Wręcz cieszyłam się, że Emily wyciągnęła mnie z domu. W końcu się rozerwałam, porozmawiałam z naszymi wspólnymi przyjaciółmi, poznałam parę osób, którzy okazali się sympatycznymi ludźmi. Rozmawiałam, śmiałam się, tańczyłam. Po prostu czułam, że żyję. Co do przystojnych chłopaków... To owszem, byli i tacy, ale jakoś żaden nie wpadł mi w oko. Za to Emily... Cóż, widziałam po niej, że spodobał jej się taki jeden szatyn. Alkohol lał się strumieniami... Jednak było parę osób, które w ogóle nie piło, w tym ja.
Przeprosiłam na chwilę dziewczynę, z którą rozmawiałam, mówiąc, że za chwilę wrócę. Poszłam do toalety, gdzie poprawiłam makijaż. Gdy spojrzałam w lustro i stwierdziłam, że wszystko jest już w miarę dobrze, wyszłam z łazienki, po czym skierowałam się do salonu.
- Jessica! - usłyszałam głos przyjaciółki, a raczej ledwo co usłyszałam, gdyż grała głośna muzyka.
Odwróciłam się w stronę Emily. Nagle poczułam, że ktoś na mnie wpada. Po chwili poczułam, że moja koszulka jest cała mokra. Byłam bardzo wkurzona, na tego kogoś. Podniosłam wzrok, a moim oczom ukazał się brunet z irokezem na głowie. W ręku trzymał pusty pucharek po piwie. Spojrzałam jeszcze raz na swoją koszulkę, po czym ją powąchałam. Pachniała samym piwem. Przeniosłam wzrok z powrotem na tego gościa, który głupio uśmiechał się w moją stronę. Uświadomiłam sobie, że stoi za blisko, więc zrobiłam dwa kroki w tył.
- Ty idioto! - zaczęłam krzyczeć, gdyż chciałam przekrzyczeć muzykę, aby ten ktoś mnie usłyszał. - Jak ty łazisz?!
- Ojej. - powiedział, udając zmartwionego. - Tak mi przykro, że aż wcale. - zaśmiał się, a we mnie się gotowało.
A oto pierwszy rozdział, który mam nadzieję, że się Wam podoba. :)
Bardzo proszę o komentarze, gdyż dają mi motywację do dalszego pisania