Obudziłem się wcześnie, ale tym razem również musiałem. Z jakiego powodu? A raczej z jakich? Trening (obowiązkowy) i ważny mecz. Bardzo zależało nam na wygranej. Spojrzałem w bok i od razu na moich ustach pojawił się szeroki uśmiech. Obok mnie leżała moja ukochana, która tak słodko, jak zawsze spała. Pocałowałem ją w policzek, a ona po chwili otworzyła oczy. Złapałem jej dłoń. Wydawała się taka drobna i zarazem delikatna, w porównaniu z moją. Uśmiechnąłem się promiennie, spoglądając w jej stronę.
- Dzień dobry. - wymruczałem do jej ucha, po czym pocałowałem ją bardzo namiętnie.
- Hej. - przywitała się po oderwaniu. - No to co? Wstajemy?
- Niestety. - potwierdziłem.
Zeszliśmy na dół, trzymając się za ręce. Skierowaliśmy się do kuchni. Zrobiliśmy śniadanie, a potem zaczęliśmy się szykować. Wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do samochodu. Naszym celem podróży był Ciutat Esportiva Joan Gamper, na który dojechaliśmy bardzo szybko.
Po wyczerpującym i zarazem długim treningu mogłem trochę odpocząć, więc podbiegłem do mojej ukochanej. Wpiłem się w jej wargi, całując ją namiętnie.
- Fuj! - krzyknął Marc Bartra. - Nie w miejscu publicznym!
- Cicho. - mruknąłem.
Po dwóch godzinach byłem z chłopakami razem w szatni i szykowaliśmy się na mecz.
***
Siedziałam na trybunach i kibicowałam FC Barcelonie, która wygrywała 2-1. W pierwszej połowie strzelił Dani, a w drugiej Neymar. Zostało kilka minut do końca meczu. Miałam nadzieję, że Barcelona wygra. I tak też się stało. Darłam się jak głupia razem z Shakirą i Antonellą. Po zakończeniu meczu poszliśmy świętować wygraną.
----------------------------
Jaki beznadziejny ten rozdział...
Dzisiaj dodam jeszcze 79 :*