- Nie chciałem przeszkadzać. - powiedział zmieszany blondyn.
- Nie przeszkadzasz . O co chodzi ? - spytał Tom odsuwając się ode mnie. Oparłam się o okno.
-Szukałem właścicielki tej torebki i chyba ją znalazłem.- uśmiechnął się.
- Możesz mi ją już oddać dziwnie z nią wyglądasz. - zaśmiałam się .
- No nie wiem , myślalałem ,że mi pasuje. - odpowiedział całkiem poważnie.
- Dobra oddawaj . - podeszłam do niego i zabrałam mu torebkę.
- A może jakieś dziękuję ?- powiedział zdezorientowany. Tom usiadł na fotelu i uśmiechał się głupkowato.
- Tak jasne . - rzekłam . - A Ty czego się cieszysz ? - spojrzałam w kierunku Toma i wyszłam z gabinetu. Odzyskałam torebkę , więc mogę iść w końcu na zakupy.
-Na razie Jake . - rzuciłam do mężczyzny wychodząc, ten skinął głową i puścił do mnie oczko. Wsiadłam w samochód i odjechałam. Chodziłam po sklepach kilka godzin, ale nic ciekawego nie znalazłam , więc wróciłam zmęczona do domu. Padłam na łóżko przeglądając telefon, 0 wiadomości . Odłożyłam go na szafkę i poszłam wziąć prysznic . Owinęłam się ręcznikiem i weszłam do pokoju szukając piżamy. Wtedy rozległ się dźwięk dzwonka. Numer zastrzeżony, odebrałam.
-Halo ?
-Jutro o 20:00 pod CafeTe wejście od tyłu ,nie spóźnij się . - usłyszałam głos Charliego. Cholera! Skąd on miał mój numer ?! Coś mi tu nie pasowało. Ubrałam się szybko ,spakowałam rzeczy , założyłam blond perukę i zielone soczewki, zabrałam gadżety i wyszłam z pokoju wprost do samochodu. Wsiadłam i odjechałam. Zauważyłam , czarne bmw jadące za mną przez dłuższy czas . Niech to ! Skręciłam w stronę centrum, wyciągnęłam jedną z walizek i zamknęłam auto. Weszłam w podziemia do łazienki, dwóch osiłków szło za mną. Weszłam do kabiny , założyłam dżinsy, bluzę i adidasy, teraz brązowe kręcone włosy zdobiły mą twarz, w ręku trzymałam broń. Ktoś wszedł do łazienki, sprawdzając kabiny, ja znajdowałam się w ostatniej. Ustałam na kiblu, lekko przesuwając zabezpieczenie od drzwi. Spoglądałam w dół , aby wyczuć odpowiedni moment i zaatakować. Ujrzałam cień. Słyszam głośne bicie swojego serca. 'Kto nie ryzykuje ten nic nie traci' pomyślałam i z całą siłą uderzyłam nogą w drzwi od kabiny, które walnęły jednego z mężczyzn, znieruchomiał na moment, drugiego zastrzeliłam. Wybiegłam z walizką wtapiając się w tłum, telefon wyrzuciłam. Po samochód nie mogłam wrócić. Wzięłam taksówkę i pojechałam do mieszkania Toma.