photoblog.pl
Załóż konto

 

patrz, i miał być koniec a tu dalej - widzimy się na tym samym fotoblogu i piszę to Ja - NadalJa. 7.19 dnia dwudziestego drugiego marca rok dwudziestego trzeciego. No, ciekawe co nam dasz, dwudziesty trzeci?

Jest grubo póki co.

 

rzecz będzie o tym, co na zdjęciu, ale ze znakiem zapytania na końcu.

 

back-story:

jakiś czas temu zrozumiałam, że jeśli mam się w czymś realizować życiowo, to będzie to taniec. Ale jak? Nie jestem profesjonalistką w temacie - beyonce niestety nie zatrudni mnie jako głównodowodzącej swojej choreografii

(nie chciałabym nawet, ale o tym później)

wydedukowałam, że najwięcej radości jeśli idzie o taniec (poza momentami kiedy mogę puścić wszystko ciałem do dnb albo na festiwalach) sprawia mi zumba. W ogóle (pomijając aspekt biznesowy, bo wiem że zumba to w gruncie rzeczy biznes) to jest niejako kwintesencja tańca - czysta radość i energia którą dowodzący dzieli z uczestnikami, bez spiny jesli coś nie idzie - raczej beka. No i taniec to (także) sport - jest i spory nacisk na ten aspekt fizyczny. I spoko. Tak załozyłam - ide w zumbe (o ile mi starczy życia, bo często zmieniam zdanie akurat) ale ale ale..w związku z tym, że nie mam żadnych formalnych podstaw, wydedukowałam, że najpierw zrobie warsztaty z dancehallu które akurat znalazłam.

I spoko, niedziela, Poznań

i Ja, jedyna która nie ma doświadczenia w dancehallu.

Szkoda, żeście nie napisali nigdzie, że wszyscy tam już tańczą choreografie od lat. Nic to.

 

W młodości kiedy cos mi nie wychodziło, to się okrutnie wkurwiałam - rzucałam przedmiotami, płakałam, poddawałam się na samym początku krzycząc "to nie dla mnie!!!"

znasz to?

 

wiele lat później mój kumpel, Wiśnia, podzielił się ze mną pewnym mocno zaskakującym odkryciem - kiedy się człowiek wkurwia podczas nauki czegos nowego, oznacza to, że tworzą się nowe powiązania neuronowe w tym właśnie momencie - zatem jesteśmy juz "o krok" od przyswojenia wiedzy.

A ilu z nasz poddaje sie na początku?

 

No, więc co się nawkurwiałam to moje - już podczas pierwszego bloku zajęć mocno dotknęło mnie to jak pewne siebie są wszystkie dancehall Queen zebrane na sali w kontrze do mnie - nieogarniającej Natalki. Z podziwem na nie patrzyłam myśląc sobie, że moze kiedy nauczę się tak zajebiście tańczyć, to też będe taka zajebiście pewna siebie.

Hola, hola - zajebiscie tańczę, ale na każdego kozaka znajdzie sie większy kozak.

I ciekawe było to, jak -zwykle wyszczekana na maksa - ja, czułam się maleńka przy nich, mówiłam cichutko, stałam gdzieś w kącie. Ale dobra, nie o tym rzecz.

 

rzecz o choreografii - dosyć szybko skleiłam, że powtarzanie kroków które już ktos wymyślił jest nie dla mnie

(ciekawe zatem czego się spodziewałam po nauce stylu który już istnieje i bazuje na konkretnych krokach?)

I o dziwo! znalazła się przestrzeń na dywagacje o tym czy odtwórstwo jest wolnością w tańcu? Ja optowałam przy tym, że jedyny taniec jaki ma sens to taniec w którym tancerz puszcza energie przez ciało i pozwala jej płynąć ale (teraz, podczas pisania zrozumiałam, że profesjonalni tancerze maja już niejako mięsnie wyuczone konkretnych ruchów) mój oponent, Patryk obstawał przy tym, że taki taniec nie wygląda a taniec itself ma przecież również aspekt wizualny - taka beyonce dlatego zatrudnia najlepszych.

I tutaj dochodzimy do prawie - sedna. Ostatni z instruktorów przedstawił nam zupełnie inną perspektywę - że środowisko tancerzy jest toksyczne na maksa przez ocenianie właśnie, przez porównywanie się (siłą rzeczy, jak w każdym sporcie jest element współzawodnictwa) i przewózkę właśnie - bo jebane ego rośnie kiedy człowiek zbiera tylko propsy.

I się Gosia odzywa na jego kminy - co zatem jest jeszcze do osiagnięcia w tańcu?

 

to ja Wam powiem:

uwolnienie go. Prawdziwe uwolnienie, od form, od norm, od tego co można, gdzie jak i czy w ogóle? Czy taniec służy tancerzowi czy oglądającemu?

tu niech se każdy sam odpowie. Ja jestem po stronie tych, którzy chcą wyrażać SIĘ, i być nieskrępowanym. Czy taniec dozwolony jest tylko na salkach i w klubach, wśród samców którzy patrzą na ciebie jak na mięso a chujowy dj puszcza chujo-hity?

otóż nie.

 

tańczyć można wszędzie.

Serio

 

Co też praktykuję od roku mniej więcej i serio - ludzie mają error. Nie wiedzą co robić.

Życie to gierka jest ogólnie i jak sobie grasz w simsy, masz trzy opcje na przykład, a kiedy sim robi coś, czego gra nie przewidziała, gra ma glitcha, wypierdala error - nikt się tego nie spodziewał.

Tak jest z tańcem w miejscach publicznych - a jest to łamanie konwenansów, norm przyjętych nad którymi nikt sie nie zastanawia.

 

i to tyle na razie, bo mnie ten czas który ponoc nie istnieje,jednak trochę ogranicza. Być moze do edycji, bo jest szansa, że więcej kmin wjedzie.

 

<3

Dodane 22 MARCA 2023
387