Witam was po dłuższej przerwie :D. Z góry przepraszam że nie zrobiłem notki z sylwestra, ale niewiele z niego pamiętam a poza tym nikt nie był na nim wstanie zrobić jakiejkolwiek fotki. No cóż...ale mam zdjęcie z koncertu WOŚP :D! Sporo czasu szukałem zdjęcia ze sobą, ale w końcu znalazłem. Ja to ten unoszony na rękach po prawo zdjęcia ^^. Ok, teraz postaram się jakoś streścić ten dzień :p
Koncert ogólny zaczął się o jakiejś 15:30, więc przez 30 minut pierdolenia jaki to WOŚP jest zajebisty i wgl poszliśmy sobie z kolegami zajarać szlugi na pobliskim...cmentarzu xD. Trzeba przyznać że to miejsce ma swój klimat(zwłaszcza epickie nazwiska typu "Robert Pałka" czy "Edyta Pipalska"). O 15:30 z powrotem wróciliśmy na Halę Mistrzów(gdzie tak wgl odbywał się cały koncert ;p) i mimo iż już pogo zaczynało się rozkręcać czekaliśmy na ekypę. Ogółem do 16:00-16:30 to szwendaliśmy się od sceny do końca sali w szukaniu kogoś od nas. Finalnie w ciągu tej godziny znaleźliśmy tylko Puzia. Dopiero potem zebrała się nas spora grupka, więc bez wachania podeszliśmy pod samiutką scenę i rozpoczęliśmy pogo :D! Ahhh pogo <3! Ostry headbanging(napierdalanie głową*), odbitka od barierki w pogo, z powrotem na barierki, gdy już zabrakło tchu i tak cały koncert(z małymi przerwami na tajniaczenie się ze szlugą za Halą xD). Streszczając najciekawsze akcje w pogo to mniej więcej tak: Gdy pogowałem ktoś złapał mnie za nogi i po prostu przerzucił poza barierki prosto w ochronę, nie wiadomo od kogo dostałem partyzanckiego kopa z glana prawie prosto w szyję, ktoś był również tak miły żeby zgnieść mi ręce, Elfik ścisnął mi twarz polikami, PaFFeł ciągle odpychał w pogo z taką siłą że byłbym w stanie polecieć nad roztańczonym tłumem, w między czasie jeszcze Szymek zdążył prawie wbiec na scenę, lecz zatrzymała go ochrona, Hipis niczym rozjuszony byk wbijał się w pogo z niesamowitą prędkością i siłą nie patrząc nawet kogo napierdala, Lidka, Kasia, Smuga, Minta, i Góresia próbowały na środku utrzymać pozycję, lecz później udało się to chyba tylko Kasi, która po ciosie na żebra poszła w śladu za Hipisem i również miała w dupie kogo i jak napierdala, PaFFeł Szymka wziął na barana po czym po prostu upuścił na ziemie tak że o mało(Szymek) nie połamał sobie kręgosłupa. Mniej więcej tak wyglądało Pogo do 19:00. Potem zaczęło się Maleo Reggae Rockers, ale o tym za chwilę. Streszczę jeszcze nieco wydarzenia poza Halą. Otóż jak wiadomo tajniaczenie się ze szlugami w samej koszulce przy temperaturze 0 stopni, ale atmosfera koncertu rozgrzewała niesamowicie ;d. Nieopodal Hali był również sklepik z goframi i ciepła herbatą, do którego też czasem sobie zajrzeliśmy. A no i nie zapominajmy o epickiej walce na zapałki, które rozpalone niczym Carmen Electra leciały w kierunku potencjalnego przeciwnika. Puzon ledwo uniknął poparzenia języka, gdy moja zapałka zanim zgasła o mało nie wpadła mu do ust...nieco mało rozsądne z mojej strony, przyznaję xD. Ok, ale wróćmy do koncertu po 19:00 czyli Maleo Reggae Rockers. Tam już raczej pogo nie było, gdyż to nie w stylu ReggaeManów(czy jak oni się tam zwą). Była za to niesamowita fala, na której byłem 3x z rzędu :D. Na powyższym zdjęciu właśnie mnie na niej widać ^^. Jest to niesamowite uczucie, kiedy dziesiątki rąk unoszą cię jakieś 2,5m nad ziemią a potem nagle spadasz gdzieś w pobliżu jakieś ładnej dziewczyny mówiąc odpowiednim akcentem "No, cześć" xD. Taaak to było coś. Szkoda mi tylko Kaczu, która dostała z mojego glana prosto w twarz...przepraszam xD. Z tego co wiem po mnie na falę wszedł również Hycel i spadł z niej prosto na Kowala...to musiało boleć. Po całym koncercie obolali i zmęczeni obejrzeliśmy sobie jeszcze "Światełko do nieba" czyli fenomenalny pokaz fajerwerków. Najbardziej epickie były te które wybuchały a ich odłamki spadały pomału prawie do samej ziemi <3. I ten dzień już by się skończył, wsiedlibyśmy do autobusu i koniec, ale jednak nie. Bo ktoś wpadł na pomysł żeby iść jeszcze do Reala, kupić nieco żarcia i dopiero czekać na autobus. Jednakże Real był zamknięty, więc ruszyliśmy do Tesco...może i krótki odstęp drogi, jednakże ścieżka była naprawdę śliska, zabłocona i pagórkowata, więc zaliczyliśmy nie jedną glebę. Najgorsza zdecydowanie była dla mnie ta, gdy obaliłem się na torach i walnąłem kolanem centralnie o szyny ;(. Kasia nie chciała mi potem dać "lekarstwa" xD. Gdy byliśmy już przy Tesco znaleźliśmy kilka odczepionych wózków i ja wpadłem na taki pomysł żeby ktoś rozpędził go na maxa i pojechał gdzieś nieważne gdzie, ważne aby szybko xD. No i Elfik podjął się zadania prowadzenia i rozpędzania wózka. Robił to tak dobrze że ledwo wyhamował przy krawężniku i skończyło się to niezłym driftem xD. W chwili wyjścia ze sklepu była godzina 21:10(zważywszy że wszyscy mieli czas do 21 nie była to dobra wiadomość). Poszliśmy na najbliższy przystanek, poczekaliśmy na autobus kwadrans i zauważając że w środku nikogo nie ma rozwaliliśmy się jak królowie na całych siedzeniach, puszczając sobie z telefonu różnoraką muzykę :p. Wysiadłem jeszcze przystanek dalej niż musiałem, gdyż się nieco zagadałem i z Szymkiem wróciliśmy do domów ^^. Finalnie byłem w domu 22:04, lecz bez przypału...mama spała i nie wiedziała o której wróciłem :O. Obudziłem ją tylko po to żeby zakomunikować że nie idę do szkoły, bo jestem zbyt zmęczony na naukę do pracy klasowej i mimo iż to była najgłupsza wymówka świata mama zgodziła się :P. Kończąc tą notkę chciałbym pozdrowić: Szymek, Piterr, Piterr 2, Puzon, Kasia, PaFFeł, Smuga, Góresia, Kowal, Minta, Lidka, Hipis, Marszczy, Klejo, Kisiu, Pędzik, Marvel, Szkopek, Elfik, Szwedzio, Kaczu i kilka innych osób, które poznałem, ale nie znam ich imion xD.
Aha i nie mówić mi że o kimś zapomniałem. Pamiętam was, ale to z tymi powyżej spędziłem najlepiej czas ;d. Na razie wszystkim.
http://www.youtube.com/watch?v=v1PgiBpTtao