Jest takie zagadnienie, które zagina na tyle,
że geniusz z milionowym IQ nie dał by rady.
Są takie emocje, które ogarnia się dopiero po paru dniach, a nawet miesiącach.
Co najgorsze pojawiają się pytania, które zadaje się samemu sobie i brak odpowiedzi na nie. Kłębią się w jednym miejscu i jak słuchawki plączą się ze sobą. Im dłużej próbujesz to ogarnąć, tym one zaciskają mocniej słupy niepewności i przypuszczeń. Ten stan. To stan, który dopadł każdego w swoim życiu. Ta niepewność danej sytuacji, strach, zagadnienie bez żadnego wyjścia. Duszenie tego w sobie. Nie spotkałam się z terminem, określającym te wszystkie emocje, może to jakaś część depresji, lub schizofreni, a moze to nutka "dobrej miny, do złej gry" ? To taki kontrast emocjonalny(biały-czarny ; dobro-zło).
Ale to wszystko to zwykłe przemyślenia. Taki mały stworek siedzący w głowie i analizujący morały, każde słowo, sytuację, ubiór, twarz.
Człowiek jest taki kruchy, tak dziwnie skonstruowany.
Tak sobię myślę, może to tylko zwykła słabość psychiczna, brak doświadczenia ze światem emocji innych. Bo czy ktoś w tych czasach mówi szczerze co sie z nim dzieje, a druga osoba go słucha?
W większości nie, w większości jedna strona musi czerpać z tego jakieś korzyści.
P.S.:uh jestem debilem ; )
Inni zdjęcia: Udany poniedziałek dawste:( szarooka9325... maxima24... maxima24... maxima24Osioł Boży bluebird111409 akcentovaLove damianmafiaDrogą przez las andrzej73Hejoo patusiax395