Well, well, well. All good things come to an end. Niestety, nieuchronnie zbliżamy się do momentu, kiedy NAWET MOJE wakacje, najdłuższe z reszta w zyciu, dobiegają końca. Smutne to. Ryli. To były najlepsze wakacje ewer(t). Fakt faktem, że mówię tak co roku, ale takich wakacji, jak te, nastoletnich pełnoletnich i idiotycznie fajnych, nie było na pewno nigdy i nigdy już nie będzie. I choć żal dupę ściska na myśl, ze to wszystko staje się teraz już tylko wspomnieniem, nie pozostaje mi nic innego, jak się z tym pogodzić i wyciągnąć wnioski z ostatnich 135dni. Tak, nauczyłam się w te wakacje dużo, znacznie więcej, niż przed maturą. Nauczyłam się, że nie ma takiej rzeczy, która byłaby ważniejsza od zobaczenia Coldplay na żywo, nawet jeśli nie zagraliby Christmas Lights. Wiem, że krzesła ogrodowe mogą kosztować nawet 30zł, jeśli rzeczoznawcą jest Jelonek, wiem, że krzesła w ogóle są bez sensu, bo ściółka też jest spoko, wiem, ze mogę manifestować ten pogląd, bo rodzina już nie patrzy na mnie wzrokiem "la gente esta moi loca" (za miast tego jest "ooo jakie piękne kobiety!";p). Odkryłam, ze język francuski jest faktycznie dobrym językiem, angielski humor wcale nie jest gorszy od innego, a wplątanie się w przypadkowe małżeństwo naprawdę może się zdarzyć i kurczę, wcale nie oznacza to katastrofy! Trzeba uważać z kim się śpi, bo może ten ktoś chce być księdzem. Bezpieczeństwo przede wszystkim - nie warto przechodzić na czerwonym świetle, warto za to pamiętać jak ulożyć kogoś w pozycji bocznej ustalonej - mama mówiła: "nigdy nie wiadomo kiedy niedźwiedź grający w rugby zjawi się w Twoim namiocie". Zdaje sobie sprawę, że Jolka pamieta lato ze snu, że na parostatku tak pięknie gra śruba i że słońce czasem też zgoni i step zasłoni. Umiem wysuszyć ręcznik kuchenką elektryczną. Umiem rozpoznać lesbijkę po wyrazie twarzy. Umiem zrobić mikrofon z prawie wszystkiego. Nauczyłam się, że alkohol to przyjaciel, trzeba tylko mieć dobre podejście i zaufanie, nawet jeśli ta przyjaźń zaprowadzi Cię do upadku moralnego, cóż, z wszystkiego może wyniknąć coś dobrego. I warto czasem stracić głowę, zobaczyć kotki w piwnicy, nie wyspać się i mieć zakwasy na łydkach, zedrzeć głos, zmienić zamki, zjeść paczkę jeżyków. I mogłabym teraz wymieniać w nieskończoność wszystkie cudowne wakacyjne chwile które dużo mi dały, albo wszystkie beznadziejne sytuacje o których trudno będzie zapomnieć, mogłabym wymieniać ludzi i im dziękować albo wypisać wszystkie wyjazdy (bo przecież tyyyyyyyyyyyle ich było, Mozów, Laskowo no i Piaski), ale po co. Wystarczy jedno krótkie przesłanie. Cieszmy się z małych rzeczy! Bo nie jesteśmy już tymi samymi ludźmi anymore, wakacje się kończą a nie którym dawno się skończyły, nic już nie będzie takie samo jak przedtem. Ale w te wakacje nauczyłam się też, że koniec czegoś świetnego może być początkiem czegoś jeszcze lepszego. No dobra, gówno prawda, ale cóż, coś trzeba sobie wciskać, żeby nie zwariować.
Inni użytkownicy: winstzawodowybarbariaanpapierowemiastorafalpaczescocorabelll16l16zyxyxzemiliakowalski33lucas25
Inni zdjęcia: Kowalik slaw300#birthdaygirl qabi1411 akcentovaZwierzęta za kątków świata bluebird11Bolczów elmarDla mnie już czwartek patusiax395Zapraszam! thevengefuloneKolejna wylinka pamietnikpotworaKaruzela Arka Noego bluebird11Zegar kolejowy ? ezekh114