Szarość owiana tajemnicą. Pusta, spustoszona ziemia i cisza, która błaga o znalezienie sensu.. Brak jakiegokolwiek istnienia, jakoby wszystko zrównało się z powierzchnią w jednej krótkiej chwili, znikło bez słowa, bez znaczenia, i bez odpowiedzi. Szczera, przygnębiająca, pusta przestrzeń.. Niepojęta imaginacja, tego co przytłacza każdego w momencie utraty ostatniej nadziei. Kiedy ostatnia deska ratunku, jaką można by chwycić kruchą, strudzoną ręką, oddala się w niezmierzoną otchłań.
A ja stoję w samym środku tej nicości. W samym centrum tego obszaru, gdzie nikt nigdy nie chciałby się znaleźć. Tam gdzie tajemnica istnienia nie zostaje nigdy odgadnięta, bo wszystkie ślady tej obecności zostały celowo zatarte przez nie znaną mi dotąd siłę, bądź jednostkę wyjątkowo inteligentną.
W mojej głowie resztki nie wypalonych wspomnień. Nie dających mi chwili odpoczynku, chwili wytchnienia. Chwili w której mogłabym spokojnie zastanowić się nad tym dlaczego utkwiłam w tym jebanym, martwym punkcie..samotnie. Swą obecnością, coraz bardziej nasilającym się natłokiem myśli, przypominają mi się momenty, w których czułam radość z każdego małego osiągnięcia. Kiedy pomoc drugiemu człowiekowi satysfakcjonowała moje serce. Serce, które ogień odwzajemnionej miłości uwalniał pokłady energii do dalszego działania i motywował. Wiara w człowieka i w prawdę umarła na nowotwór szyjki macicy. Wybaczyłam sobie i mogę iść samotnie dalej. Wolnym, spokojnym krokiem. Tylko w którym kierunku i w jakim celu? Gdzie nie ma wyznaczonej ścieżki, a każdy punkt odniesienia nie ma żadnej wartości bo jest względem innego identyczny. Niczym się nie różnią. Są tak samo szare i tak samo puste. Więc czy jest w ogóle sens zastanawiać się nad obraniem właściwej mi drogi? Zakrywam oczy palcami i idę przed siebię wiedząc, że nigdzie nie dotrę.
Tylko obserwowani przez użytkownika nala1208
mogą komentować na tym fotoblogu.