W lipcu nie zrobiłam porównania więc zrobię teraz :) Jak na ponad dwa miesiące to nie ma szału w różnicy, ale już tłumaczę dlaczego. Wszystko dlatego że nic prawie z nimi nie robiłam, w sensie że w tym kierunku żeby szybciej rosły :( nie miałam czasu.. niby wakacje ale człowiek w ciągłym biegu i zapominał. Jedyne co mogło wspomóc szybszy porost to to, że wcierałam Jantar po każdym umyciu. Czasami też piłam skrzypokrzywę :)
Muszę Wam się też przyznać że strasznie się opuściłam w pielęgnacji, żadko olejowałam, laminowałam czy też nakładałam maski na dłuższy czas. Ale powoli wracam do rutyny na szczęście.
Postanowiłam też, że przy następnym farbowaniu zmieniam kolor na zbliżony do mojego, czyli ciemny blond, nie chce ich już dłużej męczyć póki co.
Na koniec Wam się pochwalę, osiągnęłam już swoją długość włosów sprzed ścięcia. Minęło dokładnie pół roku i jestem mega zadowolona bo są już do stanika :) Muszę zacząć brać na nowo CP albo pić drożdże i jedziemy dalej z tematem :)
Miłej reszty dzionka dziewczyny :*