Wieczor nadszedl. Nie zapowiadalo to nic szalonego ani niespodziewanego. Jedyna rzecza ktora siedziala mi w glowie byla mysl jak dziwnie bedzie ogladac film. W jego pokoju. Na jednym lozku. Razem. Ja. On. Jeden pokoj. Aaaa!
Postanowilam rozwiac moje obawy i zaprosilam go do znajomych na Facebook'u. Zaakceptowal dosc szybko wiec zaraz napisalam do niego o moich obawach. Odpowiedzial dosc zdecydowanie, ze on bedzie siedzial na krzesle a ja na lozku i po problemie. Rozbawilo mnie to i jak problem sie pojawil tak juz byl rozwiazany. W mojej glowie tylko siedziala nutka goryczy na mysl o tym, ze moj angielski czolga sie po podlodze i ledwo oddycha.
Brodaty pojawil sie w domu po pracy. Siedzialam w kuchni zajadajac sie najlepszymi kanapkami na miescie (zrobione przeze mnie oczywiscie) kiedy on wpadl do kuchni przywital sie i polecial do gory. Tluczenie sie u gory i dziwne odglosy mowily "sprzatam, nie umiem ale sie staram". Nie bylo mowy wiec o moim rozczarowaniu na temat pana brodatego i jego czystosci. Kontynuowalam moj seans telewiyzjno-kanapkowy. Wpadl do kuchni zaczac cos pichcic. W ramach kolacji znany mi dobrze Ready meal z piekarnika w sosie wlasnym (majonez). Przysiadl sie nerwowo i zaczal jesc. Nabierac, gryzc, lapac gleboki wdech i polykac zeby zaraz wypuscic glosny wydech. Jak zwykle patrzalam na niego z podziwem i lekkim usmiechem takim jak ma sie na twarzy kiedy widok czegos sprawia ci niespodziewana radosc. Po sesji z jedzeniem i ogladaniem dennej telewizji upewnil sie czy to dobra pora na seans na co przytaknelam i powiedzialam ze za chwile przyjde. Pospiesznie w podskokach udal sie na pietro. Wpadlam do swojego pokoju. Przebralam sie w wygodne ciuchy, mialam przed soba dosc dziwne spotkanie wiec chcialam zeby chociaz majtki mnie nie odciskaly zeby dodatkowo stresowac. Wyslalam mu wiadomosc czy juz moge przyjsc do jego pokoju bo jestem gotowa. Na co on odpowiedzial 'jasne wpadaj!'. Zatem udalam sie do gory. Im blizej bylo do jego pokoju tym bardziej bylam rozluzniona. Nie czulam presji, zawsze moglam wyjsc. Nikt mnie nie trzymal. Nie kazal. Stanelam przed drzwiami. Zapukalam na co on opowiedzial, zebym weszla. Ze slowami "I'm the one who knock!" nacisnelam klamke i weszlam do jego jasnego i przestronnego pokoju, gdzie siedzial on. Na krzesle jak obiecal sluchajac cicho muzyki i patrzac sie na mnie tymi ciemnymi oczami ktore zapowiadaly interesujacy wieczor.
Inni użytkownicy: koskomistylaveausuchotnikdariazetawatar2025555donnadarko777kiciulka91ewelinka564kat123wiki10101
Inni zdjęcia: Dokładnie pamiętam najprawdopodobniejnieNatura ilovecarrots1439 akcentova:) dorcia2700Żurawie jerklufotoNobody's listening waferowaNad jeziorem patrusiagdWyjątkowo zimny kwiecień bluebird11Italy diebabydieŻal straconego czasu pragnezycpelniazycia