minęło wiele czasu.
ona ma już ponad 18 lat, on 21. mijały miesiące.
doskonale pamięta swoje osiemnaste urodziny. i jego słowa podczas gdy wykonywał tradycyjnego pasa na jej skórze.
"jesteś młoda, korzystaj z życia, bo niedługo nic może Ci już nie zostać"
te słowa brzmiały bardzo długo w jej pamięci, a niestety, ma ona w zwyczaju wszystko bardzo dokładnie analizować.
kolejne miesiące mijały pod hasłem 'jak łatwo z przyjaciół stać się nieznajomymi'
przyjaciele nie dopuszczają się łóżkowych ekscesów, prawda?
a wiadomo że na kobiecie może wywrzeć to nie lada skazę, na jej psychice.
wszystko można zrozumieć, usprawiedliwić, wybaczyć. gdy stanie się raz.
drugi raz jest już inny.
wydawało się jej, że coś mogło się między nimi stworzyć, jakaś więź.
wierzyła w każde słowo, jakie wyszło z jego ust.
swoją drogą, miał on w sobie jakiś czar, który cholernie silnie na nią działał. wyczuwalna była chemia, magnes który stykał ich ciała razem w chwilowym wzajemnym oddaniu.
'pamiętaj mała, że przeciwieństwa potrafią się przyciągać' - po tych słowach była niemal pewna, że to nie jest kolejny wyskok na jedną noc.
'widzimy się jutro, na papierosa'
'ale palenie papierosa zajmie nam jedynie chwile'
'nie chcę Cię tylko na chwilę, spalimy ich więcej, jeśli o to Ci chodzi, chcę żebyś była blisko'
i co miała myśleć. zakochała się, przecież kobiety tak mają.
a ten mężczyzna?
zniknął z jej życia .
jako kochanek, jako przyjaciel chciał zostać, ale chyba już nie ma dla niego miejsca.
wie, że gdyby go teraz zobaczyła pękłoby jej serce, ale w głębi duszy chce tego.
chce pokazać, że stracił coś cholernie cennego.