obudziła się jak co dzień na pobudkę do szkoły. za oknem ciemno, słychać jak deszcz wali o parapety i szyby. Alex po dłuższej chwili wstała leniwie z łożka i ruszyła w stronę okna. rzeczywiscie, lało. poszła do toalety, ogarnęła się troszeczkę i wróciła do pokoju aby się ubrac. zdecydowała się na swoje ulubione rurki i luźny sweter. ruszyła delikatnym krokiem do kuchni, aby zjeść śniadanie. następnie usiadła przy toaletce i delikatnie, jak zawsze, umalowała się. nagle zadzwonił telefon. to była Meggi. czekała już pod domem, a Alex straciła poczucie czasu. szybko wrzuciła książki do torby i wzięła termokubek ze wcześniej zaparzoną kawą. była nie przytomna. razem z Meggi ruszyły w stronę przystanku autobusowego. nieprzyjemna, zimowa-deszczowa pogoda dawała się we znaki. było przenikliwie zimno. po kilku minutach czekania podjechał autobus i dziewczyny pojechały do szkoły. totalnie przemocozne dotarły do budynku swojego liceum. Alex zdjęła szybko płaszcz i wcisnęła go do szafki. udała się na ławki na piętrze nie czekając na Megan. była jakaś nieobecna, pogrążona w mysleniu. Megan dogoniła przyjaciółkę i usiadła obok niej pytając:
-Alex co jest grane?
-nic Meggi, po prostu się nie wyspałam.
-jasne! pewnie chodzi o Luke'a!
-daj mi spokój, dobra? to już skończony temat, nie mam zamiaru o nim teraz gadać, ok?
-dobra, dobra. Alex spokojnie! ostatnio jesteś nie do zniesienia.
tę uwagę dziewczyna puściła mimo uszu. pogrążyła się w milczeniu. faktycznie chodziło o Luke'a, chłopaka z tego samej samej klasy, ale Alex uważała to za zamknięty temat, chociaż w glębi duszy miała nadzieję na coś więcej.
zadzwonił dzwonek, pierwsza lekcja-chemia. nauczyciel podzielił klasę na czteru ośmioosobowe grupy, które miały wykonać wspolnie projekt. pech, albo szczęscie. Alex znalazła się w grupie z Luke'iem. każda grupa była podzielona na 4 mniejsze, każda analizowała jeden problem. i tutaj parą została Alex i Luke. dziewczyna była jednocześnie zadowolona i zdenerwowana. sama nie wiedziala co czuje. w glębi duszy chciaął wyjść z sali, modliła się o dzwonek oznaczający koniec lekcji, a ten jak na złośc nie dzwonił przez jeszcze długi czas. każda minuta zdawała się katorgą. nauczyciel omawiał projekt, zadania dla każdej grupy i pary, ale Alex nie słuchała. wreszcie dzwonek zadzwonił. zebrała zeszyt, książki i długopis z ławki i wybiegła z sali. za plecami słyszała głos Luke'a - Alex, czekaj. - ale nie stanęła ani na sekundę. popędziła do szafki, zostawiła książki i wzięła kubek z kawą. osunęła się na podłogę,a jej oczy napełnimy się łzami. sama nie wiedziala co się dzieje. nagle ujrzała wychodzących zza zakrętu Megan i Luke'a. ewidentnie jej szukali. Megan gestem ręki kawała chłopakowi zostać w tyle, a sama podbiegła do przyjaciółki.
- O co Ci, do cholery, chodzi?
-A daj mi spokój, nie chce mi się z nikim gadać, chyba muszę pomyśleć.
-Cooooo? nie ogarniam Twoich humorków, ale spoko. - rzuciła odchodząc Megan -widzimy się na francuskim?
-taak, zaraz wejdę do góry, tylko ogarnę się.
-czekamy. -wtrącił się Luke.
Alex podniosła się, dokończyła kawę, schowała kubek do szafki, wyjęła książki i po dzwonku ruszyła w stronę sali 169 na pierwszym piętrze. nikogo już nie było, więc wiedziała, że jest spóźniona. weszła niepewnie do sali, nauczycielka zmierzyła ją srogo wzrokiem i Alex usiadła na pierwszym lepszym wolnym miejscu. położyła ksiązki i skupiła się na lekcji. poprawka, starała się skupić. w głowie miała Luke'a, znowu. ale wiedziała, że musi wygonić tę myśl od siebie. spojrzała na osobę, która siedzi kolo niej w ławce, tak, to był on. nieśmiało uśięchnął się do dziewczyny, a ona odpowiedziała rumieńcem. spod rzęs spływały strużki rozmazanego tuszu. Luke sięgnął do torby po chusteczki, której od razu podał dziewczynie. podziękowała delikatnym uśmiechem. Luke szepnął :
- Alex, musimy pogadać, ale spokojnie.
- Dobra, ale na długiej, przejdziemy na sportowy.
zdenerwowana nauczycielka znów zwróciła rozzłoszczony wzrok w stronę Alex, dziewczyna jednak udawała, że nic się nie dzieje.
minął francuski, matematyki, i nadeszła długa przerwa. Luke czekał na Alex przed salą. tak jak się umawiali poszli na korytarz sportowy. dziewczyna usiadła na ławce, a chłopak zaproponował gorącą czekoladę. poszedł do automatu. Alex wstała i zaczęła :
-dobrze wiesz jak na mnie działa Twoje towarzystwo, dlatego tak zareagowałam rano.
-Alex... to wszystko minęło, ale nie dla mnie.
- co masz na myśli?
-przecież wiesz, że to co było między nami zostało w nas w jakimś stopniu...
- o tym chciałes gadać ?
- nie, nie. już, do rzeczy. miałabyś coś przeciwko abyśmy zaczęli nasz projekt jutro po lekcjach? mogłabyś wpaść do mnie.
- jutro jest okej, ale koło 17 Ty możesz przyjechać do mnie. muszę zostać wcześniej z siostrą, a szkoda czasu na moje przejazdy do Ciebie.
chłopak odpowiedział uśmiechem, i siedzieli tak jeszcze chwilę w milczeniu. po dłuższej chwili postanowił objąc Alex, na co ona zareagowała dziwnie, osunęła się na drugi koniec ławki. Luke zrozumiał swój błąd.
- Idziemy?
- taak, zaraz polski, a zanim wejdę na samą górę minie rok .
- więc chodźmy.
i ruszyli na lekcje.