New life, część 4
- Chloe uspokój się. Z czasem na prawdę zaczniesz dostrzegać możliwości jakie niesie ze sobą...twoje nowe życie- powiedział to z takim przekonaniem, że ugięły się pode mną kolana. Chciałam w to wierzyć, ale jak?
- Ja chcę żeby było jak dawniej, rozumiesz?- Zacisnęłam usta.
- Ale tak nie będzie. Albo się z tym pogodzisz albo będziesz przeżywać koszmar- palcami przeczesał włosy.
- Już go przeżywam- łzy napłynęły do moich oczu. Schowałam twarz w dłoniach, po chwili poczułam mocny uścisk wokół ramion.
- Masz wokół mnóstwo przyjaciół, poradzisz sobie- zaczął mnie pocieszać.
- Nie mogę nic im powiedzieć- pokręciłam głową wyrywając się z uścisku.
- Nie mów, po prostu pozwól im z tobą być. Nie izoluj się- polecił przyjaźnie.
- Jasne- szepnęłam, odwróciłam się i odeszłam.
Szybko pobiegłam do domu, wzięłam kubek kawy i zamknęłam się w pokoju. Tata już spał, mimo, że nie było bardzo późno.
Wzięłam telefon do rąk, milczał. Weszłam na okienko rozmowy z Oliverem, był niedostępny, ale napisałam.
Jesteś?
Po kilku minutach komórka zawibrowała, odpisał.
Już tak.
Możesz do mnie przyjść? Drzwi nie są zamknięte.
Po kilkunastu minutach usłyszałam jak skrada się po schodach. Poczułam ciepło w całym ciele, potrzebowałam tego.
- Cześć- wyszeptał wchodząc. W moim pokoju panował półmrok, lampka dawała przyćmione światło a na zewnątrz już dawno było ciemno.
- Hej- odparłam robiąc mu miejsce na łóźku.
- Wszystko w porządku?- usiadł obejmując mnie ramieniem.
- Tak- odparłam nie wiedząc, czy to prawda. Oparłam głowę o jego pierś, serce biło mu tak szybko i głośno.
- Jesteś strasznie nieobecna, coś cię gryzie? Z tatą jest gorzej?- zmusił mnie, bym popatrzyła w jego oczy.
- Bardzo schudł, jest taki słaby. Boję się- łzy zalśniły w moich oczach. Wiele czynników złożyło się na mój okropny nastrój i przygnębiający smutek. Potrzebowałam pretekstu, żeby wszystko z siebie wyrzucić.
- Pójdziemy do lekarza, da mu coś na wzmocnienie i apetyt. Wiesz, że taki stan jest przejściowy. Daj mu trochę radości- pogłaskał mnie po policzku.
- Nie umiem- odparłam czując, że to prawda. Przełknęłam ślinę i otarłam łzy.
- Jeśli ktoś jest w stanie zarazić go szczęściem to tylko ty. Chloe...- wyczułam, że sam zaczyna się załamywać.
- Masz rację- wzięłam głęboki oddech. Nie chciałam odbierać mu nadziei. Złapałam jego dłoń, zrobiło się bardzo cicho.
Lekko pocałował mnie w rękę i położył na łóżku. Poprosiłam, żeby został ze mną. Nie była to wyjątkowa sytuacja, od lat byliśmy do tego przyzwyczajeni. Przyjaźniliśmy się od przedszkola.
- Muszę iść pod prysznic, nie zasnę brudna- cicho się zaśmiałam.
- Idź, poczekam- uśmiechnął się.
Zniknęłam za drzwiami łazienki, zdjęłam ubrania i weszłam do kabiny. Zauważyłam czarną linie na moich żebrach, przejechałam po niej palcami. Nic nie poczułam, była jak narysowana.
Zimną wodą w kilka minut umyłam ciało, ubrałam się i wróciłam do pokoju. Oliver przysypiał, widziałam po jego wyrazie twarzy, że prawdopodobnie już nie kontaktuje. Uśmiechając się wślizgnęłam się do łóżka, przymknęłam oczy i bardzo szybko zasnęłam ogrzewana jego ciałem.
Obudziło mnie słońce świacące prosto w moje oczy. Wokół pasa czułam mocno obejmującą mnie rękę Olivera. Przetarłam twarz i przekręciłam się, żeby być przodem do jego twarzy. Zaspany leniwie otworzył powieki i szybko je zamknął. Zaśmiałam się widząc jego niezadowoloną minę.
Pogładziłam jego policzek i czekałam aż zdecyduje się na dobre obudzić.
- Nie chce mi się wstawać- zaczął marudzić.
- Nie musisz- zapewniłam czując dziwną radość.
- To dobrze- odetchnął z ulgą wtulając się we mnie, co w pewnym stopniu mnie zdziwiło.
CDN.
Inni zdjęcia: Detal acegMonday quenPani Kos em0523Pliszka em0523Nutria em0523... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24Zimorodki, rodzinnie em0523