studia. studia. studia.
zaczęło się.
a ja z zapaleniem gardła.
czy u mnie to się nigdy nie skończy?
choć w sumie to i tak odniosłam sukces.
nie chorowałam od maja aż do teraz.
jak na mnie, to szmat czasu.
ciągle mi wszystkiego mało.
mało mi snu, mało mi rozmów w nocy, mało mi zapachu świec, mało mi spotkań przy kawie, mało mi błękitu nieba.
zaczynam zauważać, jak jesień wdziera się w moje serce, by ostudzić trochę letni zapał.
wszystko zaczyna tracić tą radość, którą miało jeszcze pod koniec września.
i ja naprawdę nie mam pojęcia dlaczego.
to nie jest tak, że chodzę smutna. broń Boże.
naprawdę jestem radosna i zadowolona.
choć wiele rzeczy naprawdę nie jest po mojej myśli, staram się na razie to odsuwać.
nie myśleć o tym.
bo kiedy myślę, robi mi się naprawdę, naprawdę dziwnie.
ludzie mnie opuszczają, czy to ja opuszczam ich?
już nie wiem.
ostatnio czuję się naprawdę osamotniona.
oczywiście czystko towarzysko.
Michał! <3
zdjęcie: budapeszt. od lewej: ja, ciocia Iwona, moja mama, Karol, Estera, Ola i ciocia Renia.
i to nic, że naprawdę nie wyglądam.