" Przeznaczony mi "

część 1.

                  To była jedna z wakacyjnych sobót. Plątałam się po domu, bez żadnych planów na wieczór. Zadzwonił telefon, na wyświetlaczu pokazał się numer przyjaciółki. Wcisnęłam zieloną słuchawkę i nim zdążyłam powiedzieć cokolwiek, Ona zaczęła swój monolog. Że mam być gotowa za dwie godziny, że zabiera mnie na imprezę. Musi się wyszaleć i choć na chwile zapomnieć o tym wszystkim. Nawet nie musiałam pytać o co chodzi, doskonale wiedziałam, że pewnie kolejny raz zerwała z chłopakiem. W ostatnim czasie ciągle się kłócili i godzili, więc nie trudno było się domyślić co było powodem Jej nagłej ochoty na imprezę. Jakoś szczególnie nie miałam tego w planach na tamten wieczór, ale nie odmawia się przyjaciółce w potrzebie. Wykąpałam się, wysuszyłam włosy, wskoczyłam w swoją czarną ulubioną sukienkę, przeciągnęłam rzęsy tuszem i cierpliwie czekałam na koleżankę. Kilka minut przed godziną 22:00 już byłyśmy pod klubem. Jedno z niewielu miejsc gdzie w weekendy bawiła się okoliczna młodzież, więc praktycznie każdej soboty można było spotkać tam jakieś znajome twarze. Kupiłyśmy bilety i jeszcze przed wejściem trzeba było przejść przez kontrolę ochroniarzy. Nigdy tego nie lubiłam, ale zgadzałam się z tym, że ostrożności nigdy za wiele, bo nigdy nic nie wiadomo co kto tam wnosi. Po całej tej obowiązkowej części wstępnej, weszłyśmy na pierwszą salę. Rozejrzałam się dookoła i już przy stolikach wypatrzyłam kilku znajomych. Tłumy zapełniały pierwszą i drugą salę. I wtedy zaczęła się zabawa. Praktycznie przez całą noc nie schodziłam z parkietu. Ciągle pojawiał się ktoś znajomy, a poznałyśmy też kilku nowych chłopaków. Koło 2 w nocy wyszłyśmy się przewietrzyć na palarnie. W ciągu kilku minut przysiedli się do nas dwaj nowopoznani przystojniacy. Szczerze mówiąc miałam ochotę wracać do domu, niewyspana po całym tygodniu spędzonym w pracy. A widziałam, że i moja przyjaciółka nie ma nastroju na podryw, szczególnie po tym jak spotkała byłego w tym samym klubie. Traf chciał, że akurat musiał przyjechać w to miejsce co Ona. Jakby już nie było innego lokalu.. Ale myślę, że zrobił to specjalnie. Rozmowa z chłopakami rozkręcała się coraz bardziej, ale obie chciałyśmy się jakoś z niej wykręcić. Szybko znalazł się pretekst i już za kilka chwil ponownie byłyśmy na pierwszej sali . Już chciałam wołać koleżankę , gdy nagle poprosił mnie do tańca Patryk. Do tej pory znaliśmy się tak bardziej z widzenia. No może kilka razy spotkaliśmy się na jakiejś imprezie, ale nie mogę powiedzieć, że znałam go dobrze. Przyjaciółka dała mi znać, że poczeka na mnie więc mam wolną drogę jeśli jeszcze chcę potańczyć. Zgodziłam się i tak mijała pierwsza, druga, trzecia piosenka w Jego towarzystwie. Nagle przerwał taniec, chwycił mnie za rękę i zapytał czy może chciałabym pójść z Nim na wesele. Uwielbiam tańczyć, więc pomyślałam, że w sumie czemu nie. Zgodziłam się, a On zadowolony powiedział, że będziemy w kontakcie. Pożegnaliśmy się i każdy poszedł w swoją stronę.

cdn..