Czasem potrzeba na to trochę czasu. Czasem potrzeba kilku życiowych wypadków. Jednak z czasem zawsze wychodzi, "who is who" w twoim życiu. Wtedy też wychodzi twoja prawdziwa wartość dla innych. Najczęsciej wychodzi brak tej wartości, zwyczajne traktowanie jak niepotrzebnego już śmiecia. No bo przecież jest nowa zabawka.
Pomimo kilku całkiem dorosłych problemów, z dumą mogę powiedzieć, że nigdy jeszcze nie było mi tak dobrze. Wszystko się ułożyło "samo". Bezboleśnie. Teraz ostatnia prosta i problem, jak zostać milionerem do 30stki? :> Problem prozaiczny, całkiem by się wydawać mogło - materialny. Ale pamiętać trzeba, że pieniądze są własnie po to, żeby nie musieć myśleć o pieniądzach. Szkoda tylko, że czas tak szybko biegnie, szczególnie teraz. Dzieciństwo jest tak naprawdę fajne z tego powodu, ze czas się tak niemiłosiernie dłuży. Że często się nudziło, nie było co robić. A teraz? Teraz tak mało czasu na wszystko "poza" narzuconym kanonem codzienności. I tylko czasem żal, że pare osób trzeba było wypisać na własną prośbę z tej codzienności.
To śmieszne, ale obecnie najprzyjemniejszym momentem tygodnia jest soboa wieczór, kiedy to idę na tygodniowe zakupy i już jako całkiem (niepoważnie) poważna osoba, zakupuję prowiant na cały tydzień, niczym strateg planując co mi się przyda, na co będę miał ochotę. To śmieszne, że dziś jako kawaler dokonuje zakupów pod dyktando własnego żołądka, a nim się obejrzę, będę wybierać kaszki dla dziecka. It's funny how life goes on.
Na zdjęciu wielka podjarka, fotka z Mariuszem Dudą, człowiekiem który w piękny sposób ujął Warszawę, jaką widzę codziennie - ujął na płycie pt. "Anno Domini High Definition" Riverside'a.