Niezły, prawda? :)
Życie, w którym najprzyjemniejszym momentem dnia jest ułożenie się do snu, jest fatalnym życiem. Ale niestety, robię co muszę, by móc robić co będę chcieć. I tak pracuje sobie, czas nie wiadomo kiedy leci, naumiałem się kilku ciekawych rzeczy, poznałem kilka ciekawych osób, przede wszystkim nabawiłem się bólu pleców. Ale nie, żebym narzekał. W gruncie rzeczy cieszę się, a cieszy mnie myśl, że już tylko kilka tygodni i zostawiam dział pt. "dzieciństwo" za sobą. Z jednej strony żal mi ogromnie zostawiac tutaj wszystko i wszystkich, przede wszystkim żal mi mojego pokoju (wszakże jestem strasznym domatorem) ! Ale kurczę...wizja wyjazdu na studia do dużego miasta jest naprawdę przyjemna. Tyle nowych rzeczy do zrobienia, tyle nowych osób do poznania. Ciekawe kim będę za rok o tej porze. Jak sięgam pamięcią, rok temu byłem listonoszo-śmieciarzem, teraz awansowałem na piekarzo-gofrarzo-lodziarza. Może za rok będę prezesem? :D
A teraz gonitwa przez najbliższe 2 tygodnie, praca od 9:00 do 1:00-2:00 w nocy. How nice.