Czy miewacie czasem takie poranki, kiedy to, nie macie ochoty wychodzić z łóżka ?
Pewnie wszyscy jednogłośnie przyznają, że owszem- w ich życiu zdarzyło się wiele takich porannych demotywacji.
Co najczęściej zraża nas do rozpoczęcia kolejnego dnia ?
Pogoda( szarość, a nie daj Boże ulewa przysłaniająca wszelkie piękno tego co jawi się za oknem)- wtedy wszystko jest na NIE. Brak słońca- to brak energii, motywacji do działań i aktywności.
Być może wiele z was budząc się przeżywa wciaż niepowodzenia które przyniósł dzień poprzedni.
Nie ma się co dziwić.. nie każdy potrafi odciąć się od negatywnych zdarzeń. Nie każdy po dawce snu potrafi wstać jako nowonarodzony , nie każdy też ma dar zapominania tego co przykre. Wręcz przeciwnie- bywa tak, że niedobre wydarzenia rozpamiętujemy całymi tygodniami. Jaka jest więc radość z kolejnego dnia, kiedy to wciąż mamy niespokojne myśli i bojaźń w sercu, o to co przyniesie jutro.
Do tych porannych bolączek- dochodzi jeszcze świadomość szczególnego dnia kiedy to mamy masę obowiązków, wiemy że dziś na naszej głowie będzie zbyt wiele spraw. Proste- obawiamy się że nie sprostamy, że niektóre sytuacje nas zwyczajnie pokonają. Baa.. jeśli mamy do tego mało przewidywalną pracę, która lubi nas czasem zaskoczyć- boimy się co nowego się dziś wydarzy? Czy pójście na żywioł przyniesie nam szczęście? Czy nie zaskoczy nas coś, do czego nie będziemy wiedzieli jak podejść.
Tak. Jak widać jest wiele powodów ku temu by nie budzićsię. By zamknąć oczy choć na krótki moment, by przeskoczyć ów dzień. By zatopić się w ciepłej kołdrze i zapomnieć na chwilę o tym, że trzeba przecież żyć.
Ale wiecie co jest najlepszym, najwspanialszym lekarstwem na tego porannego doła ?
Posiadanie drugiej połówki. Posiadanie miłości- która nawet ten beznadziejny dzień zmieni na lepsze.
I uwierzcie mi- wiem co mówię. Nigdy nie wstawało mi się tak dobrze, jak od czasu gdy pierwsza moja myśl koncentuje się właśnie na Nim. Na pozytywach, na wspólnych planach, marzeniach, na wspomnieniach i przeżyciach które nas wiążą. Mogę widzieć tę zniechęcającą szarość za oknem ( a dodam że taka pogoda ma na mnie przeogromny wpływ )- uciekam w takim momencie do świata myśli- myśli budujących, myśli motywujących.
Bo przecież po tym być może męczącym dniu- przyjdzie wieczór, który wynagrodzi mi wszelki trud.
Przyjdzie wieczór który przypomni mi po co każdego dnia się wypalam, po co pracuję jak szalona, po co staram ze wszystkich sił, by osiągnąć to co zaplanowałam. Wiem że te wszystkie trudności- są początkiem czegoś pięknego. Że potrzeba czasem tych boleści- by dojść w życiu do zamierzonych celów. By mieć własny dom. By stworzyć własną rodzinę. By zapewnić jej byt i bezpieczeństwo. To wszystko ma związek z Nim. Więc nie narzekam- skoro znam cel moich poświęceń, skoro uważam go za ważny i szczytny- nie buntuje się gdy mam wstać rano i stoczyć kolejny bój.
Wiem bowiem że przyjdzie dzień odpłaty. Że moje starania zostaną na pewno nagrodzone. Głęboko w to wierzę, i ta wiara nastawia mnie pozytywnie na kolejny dzień.
Powiem wam, że kiedyś budziłam się z bólem żołądka, strachem- jednym słowem, każdy dzień musiał dla mnie kryć w sobie ziarneko goryczy. Nie wierzyłąm w to że może zlecieć mi przyjemnie i bezproblemowo.
Przyciągałam więc problemy. Cóż, z takim nastawieniem o to nie trudno.
Od kiedy zaś ustaliłam listę moich priorytetów. Od kiedy wstaję z łóżka z lepszym nastawieniem
Od kiedy wiem , że tego dnia zobaczę się z Moim Mężczyzną- każdy poranek staje się dla mnie łątwiejszy.
Zniknęły fizyczne bóle i dręczące myśli.
Na ich miejsce weszły myśli radosne, motywujące.
Zaczynam każdy dzień z uśmiechem na ustach.
Odczytuję smsy od Mojej Miłości- które umilają mi każdą poranną czynność.
Myślę o tym co by było gdybym nie miała Jego, gdybym nie dostawała tych wszystkich smsów, pełnych ciepłych słów i otuchy. Co by było, gdybym w każdym swym sukcesie lub w każdej swej porażce była zupełnie sama? Z kim wtedy dzieliłabym się moimi radościami bądź zmartwieniami. Kogo pytałąbym o cenną radę, od kogo dostawałabyym to nieocenione wsparcie.
Dlatego uwierzcie, gdy przytoczę sobie w myślach taką przerażającą wizję- od razu wstaje się jakoś lepiej,
od razu łątwiej jest o uśmiech nawet gdy zmęczenie bierze górę.
Jakie to wielkie szczęście- móc przeżywać każdy taki dzień dla Niego, Dla Nas.
Jakie to szczęście móc potem opowiedzieć Mu co się wydarzyło, co ucieszyło, co zawiodło.
Jak dobrze usłyszeć potem sprawozdanie z jego dzisiejszych doświadczeń.
Jak dobrze się nimi wymieniać, wspólnie się z nich śmiać, czy wspólnie o nich zapominac.
Każdy taki dzień staje się fantastyczny, gdy gdzieś w głębi serca nosimy tą bliską osobę.
Gdy nawet nie widziąc jej- potrafimy sobie wyobrazić co teraz robi, jak wygląda, jak się śmieje.
Gdy nieświadomie, czujemy jej zapach, myślimy co powiedziałaby lub zrobiła w takiej czy innej sytuacji,
Jednym słowem ważne jest to , że tę osobę wogóle posiadamy.
Że możemy sobie ją wyobrażać, że możemy sobie o niej przypominać,
że możemy się z nią spotykać i rozmawiać.
Że Ta Osoba jest przy nas zawsze- fizycznie bądź duchowo.
I to się liczy.
To zmienia każdy ponury dzień, w dzień warty zapamiętania.
Bo gdy idzie się przez życie z drugim człowiekiem,
jest jakoś tak raźniej.
Bo gdy ma się tę osobę u swojego boku- wyczuwa się jakiś głębszy sens tej codziennej tułaczki.
Bo nagle te wzystkie złe rzeczy które nas dotykają- wydają się być po coś, z jakiegoś powodu.
Bo wszystko zaczyna układać się w jedną, dość logiczną całość.
Bo czy nie jest tak, że tak ja kiedyś przechodziliśmy od społeczeństwa pierwotnego do społ. nowoczesnego-
tak obecnie- przechodzimy od stanu w którym nie mamy nic do stanu w którym posiadamy już naprawdę wiele.
Czy nasze zycie nie jest ciągłym rozwojem,procesem prowadzącym ku dobremu?
Czy nie jest tak, że te nasze porażki, dołki są potrzebne do tego by pewne rzeczy zrozumieć, by je doświadczyć, by mieć tę życiową mądrość która posłuży nam potem, gdy założymy swoją własną rodzinę?
Czy nie jest tak, że poznając tą Drugą Połówkę- już wtedy zaczynamy się rozwijać?
Wstępować na nową ścieżkę- która na każdym etapie staje się jaśniejsza i prostsza?
Czy nie jest tak, że to właśnie ten bliski nam człowiek buduje nas.
Zmienia. Napełnia radością, większym otymizmem i wiarą w powodzenie.
Czy te poranki, nie są pogodniejsze- gdy w głębi duszy czujemy, że każdy dzień jest małym kroczkiem ku wspólnej przyszłości?
Czy ta perspektywa wspólnego życia - nie jest najlepszą motywacją do działania, do życia.
Czy w trudzie, czy w boleściach- naszą motywacją jest miłość.
Która pcha nas do przodu, która napełnia nas pozytywną energią.
Która każdy taki nowy dzień napełnia szczególnym znaczeniem.
Która rozświetla każdą najciemniejszą chwilę.
Czy nie jest tak, że te nieznośne poranki -
rodzą się z braku życiowych perspektyw, z braku myśli o świetlanej przyszłości.
Czy nie są one lepsze, gdy marzymy, śnimy i żyjemy trochę poza rzeczywistym wymiarem.
Czy jest pogodniej,
gdy myślimy o naszym przyszłym życiu z nadzieją, z iskierką w oku ..
czy nie wstaje się każdego ranka łatwiej,
z nastawieniem: Że cokolwiek się dziś wydarzy- to mnie kształtuje.
Jako człowieka. Jako lepszego człowieka.
Każde doświadczenie- negatywne, bolesne, budzące niepewność-
buduje. Jest przygotowaniem do prawdziwego życia.
Jest czymś, co wzmacnia nasza odporność.
Więc jak tu się gniewać na te złe chwile?
Jak ich unikać, gdy one są niezbędne-
do tego by potem radzić sobie lepiej, do tego by potem mniej się przejmować,
do tego by stabilniej żyć.
Jak też unikać tych poranków,
kiedy tak naprawdę kazdy z nich jest wart przeżycia.
Kluczem jest pozytywne nastawienie i docenianie tego, co posiadamy.
Bliska, Ukochana Osoba -
to pierwszy i najważniejszy powód by zgarnąć się rano z łóżka,
uśmiechnąć się do lustra,
i rzec: Jak by nie było- przetrwam to.
Mam wsparcie.
Pocieszenie dla moich smutków.
Czym się więc przejmować? Czego się obawiać?
gdy w tej jednej, jedynej osobie możemy znaleźć receptę na każde złe doświadczenie.
Nie bójmy się więc tych czarnych poranków,
w miarę możwliości zamieniajmy je w poranki słoneczne ( w duszy ! )
I pamiętajmy: Że miłość zawsze wynagordzi nam wszystkie nasze trudy.
https://www.youtube.com/watch?v=Z0atZQSUE80
U mnie na takie gorsze poranki sprawdza się idealnie