Życie toczy się w ciągłym biegu. Czas leci nieubłagalnie.
Każdy dzień przynosi mi smutek mimo, że wciąż szukam pozytywnych rzeczy, które przez moment sprawiłyby uśmiech na mojej twarzy. Nie dostrzegam najdrobniejszych miłych zdarzeń bo wciąż żyję w strachu- w strachu przed śmiercią,mimo,że kiedyś się jej nie bałam. Codziennie odpływam w daleką podróż jestem w swoim świecie i nikogo do niego nie dopuszczam bo nie czuję potrzeby. Jest mi dobrze samej mimo,że chociaż czasem brakuje mi tych osób z którymi kiedyś spędzałam każadąą wolną chwilę. Żyję w smutku bo nie widzę nic dobrego w tym co mnie otacza. Żyję w pułapce z której nie umiem wyjść- czuję jakbym tonęła, ale wciąż próbuję się ratować bo nie chcę odejść chociaż czasama mam wrażenie,że tak byłoby lepiej - nie dla mnie,ale dla tych co cierpią przeze mnie. Czuję do siebie obrzydzenie i złość,że zjebałam sobie zycie i pozwoliłam komuś by je zamienił w piekło.
Życie kiedyś piękne dla mnie- dziś jest dla mnie porażką i cierpieniem ...