photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 3 LUTEGO 2013

coś się zaczyna...

Nikt nie mógł uwierzyć, że nie ma z nami już Mamy i Taty...  W nocy kiedy babcia po godzinnym płaczu zasnęła panowała okropna cisza...przerażająca cisza.
Nie mogłem wytrzymać w domu ani minuty wiedząc, że rodzice byli by tu ze Mną, gdyby nie moje wybryki w klubie.
Byłem na siebie tak wściekły...  gotów byłem się zabić, jednak wiedziałem, że jeśli to zrobię dobiję dziadków. A tego bym nie chciał...
Przez okno zaglądało słońce, wcześnie wstało jak na zimowe poranki... nie zasnąłem, ani na chwilę... wciąż rozmyślałem ...
Była godzina szósta słychać było jak Babcia po cichutku drepcze do kuchni... Za nią szedł dziadek, nie rozmawiali ze sobą wszystkie czynności odbywały się w ciszy, przerażającej ciszy... Jedyne co mogłem usłyszeć w tym momencie to szum gotującej się wody i ciężki oddech dziadków.
Po strasznym wieczorze nastał straszny dzień.  Dzień w którym musieliśmy pojechać do zakładu pogrzebowego pozałatwiać wszystkie formalności, poinformować rodzinę i przyjaciół... Jak o tym myślałem brakowało Mi oddechu, ale wiedziałem, że muszę być silny, abym pomóc dziadkom w przygotowaniach... Wstałem, ubrałem się i poszedłem do kuchni, atmosfera była przerażająca... Wzrok dziadka i babci był straszny...nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Czy zostać w kuchni, wyjść, odezwać się??! Nie życzę tego najgorszemu wrogowi... Wreszcie tą ciszę przełamała babcia.
Pawełku, syneczku zjedz coś kochanie, przebierz się i pojedziemy załatwić wszystkie formalności... mówiąc to do jej oczu napłynęły łzy, łzy smutku i żalu... Dziadek nawet na Mnie nie spojrzał, wiedziałem, że jest na Mnie wściekły, w sumie... nie dziwię się, sam nie wiem jakbym się zachował w tej sytuacji... ale ta cisza jest gorsza niż  słowa przepełnione żalem, złością  wypowiedziane prosto w twarz....Liczyłem na to. Zgodnie z poleceniem babci zjadłem kromkę suchego chleba, a i to przyszło Mi z wielką trudnością, wypiłem kawę, przebrałem się w ciemne spodnie i gruby czarny golf, który ostatnio dostałem od mamy i byłem gotowy przejść przez próg zakładu pogrzebowego, obawiałem się jak zareaguje babcia i dziadek będąc już na miejscu, jednak o dziwo załatwiliśmy to bardzo szybko, bez żadnych komplikacji, płaczu itp. To miejsce było przerażające, na ścianie wisiały wieńce duże, małe, kolorowe, na przeciwko wieńców wisiały garnitury, koszule... boże jakie to było okropne. Po załatwieniu spraw pogrzebowych nadszedł czas na poinformowanie rodziny, babcia chciała Mnie wyręczyć jednak czułem, że muszę to zrobić sam... W życiu w ciągu jednego dnia nie obdzwoniłem tylu ludzi... najgorsze w tym wszystkim, że nie dzwoniłem z dobrą nowiną, kiedy mówiłem co się stało zapadała potworna cisza, potem płacz i pytania jak to się stało i czy sobie poradzę... A ja, ze łzami w oczach i ze ściśniętym gardłem, odpowiadałem, że sobie poradzę i nie potrzebuję pomocy, ale wiedziałem, że nie będzie to takie proste, no bo jak sobie poradzić z poczuciem winy i rozpaczą ??!!! Nawet teraz kiedy o tym piszę, do końca nie mogę powstrzymać się od płaczu, łzy napływają Mi do oczu w hektolitrach...
Po obdzwonieniu 150-ciu przyjaciół, ciotek, wujków, kuzynek i kuzynów, byłem wyczerpany jedyne czego teraz potrzebowałem to snu... Babcia też odsypiała wczorajszą noc, jedynie dziadek krzątał się po mieszkaniu z kąta w kąt nie wiedząc co ma ze sobą zrobić... Poszedłem do swojego pokoju i zasnąłem. 

            Cdn.  Śnieżynka.           

Nie spałem zbyt długo, nie mogłem, wciąż przed oczami miałem ostatni dzień z życia rodziców w uszach dudniły Mi słowa wykrzykiwane do siebie nawzajem, to było straszne!
Ale nie tylko ja nie mogłem liczyć na spokojny sen. Babcia również szybko się przebudziła, pewnie z tych samych przyczyn co ja. W sumie nie ma co się jej dziwić... straciła swoją córkę.
To jest okropne, że w ciągu kilku chwil możesz stracić dwie najbliższe Ci osoby i nic nie możesz z tym zrobić....
Poczuwam się do odpowiedzialności, iż to przeze Mnie nie ma już wśród nas rodziców... gdybym tylko mógł zrobiłbym wszystko aby cofnąć czas, ale tak się nie da. Kuuuuuurwa!!!!!!! Jakim ja byłem głupkiem, ba! IDIOTĄ!! Brak Mi na siebie epitetów, pomimo że minęło 365 dni od tego zdarzenia wciąż nie mogę się z tym pogodzić, gdyby nie ta bójka w klubie Oni byli by tutaj ze Mną, a tak... ich nie ma, nie wrócą tu, ale wciąż czuję ich obecność, czuję, że czuwają nade Mną. A Wracają do tamtych dni... Wyszedłem z pokoju i ruszyłem w kierunku kuchni, musiałem się napić strasznie zaschło Mi w gardle, pewnie dlatego, że moja podświadomość nie pozwala Mi zapomnieć, że dziś po raz pierwszy od wypadku zobaczę mamę i tatę... w kaplicy, w której odbędzie się msza za nich  i z której wyruszą w ostatnią drogę... Ja to ja, ale jak to zniosą dziadkowie?!
Obawiam się, że nie tylko rodziców wprowadzę do grobu... przepraszam, ten mój czarny humor...
-------------------------------------------> IDIOTA <------------------------------------------------------------

cdn.

Informacje o muzykalnazobiektywem


Inni zdjęcia: Wiosna 2025r. rafal1589Dzisiejszy KSIĘŻYC *5,5%* xavekittyxSzczęśliwa 13-stka bluebird11Dom kolorów elmarInformator o Egipcie bluebird11304. 4miljony... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24