Ciągle w Wałbrzychu.
Pytanie - dlaczego tak bardzo lubie tu być?
Boże, nienawidzę tego śmierdzącego Strzegomia.
Chce już stąd, jak najdalej i nigdy spowrotem.
Nigdy nie zrozumiem jak mogłam uwierzyć ludziom.
Najwyraźniej zbyt mocno pragnełam by ich kłamstwa stały się prawdą.
Chciałam wierzyć, że to co codzien widze wcale nie jest tak ohydne jak mi sie zdaje.
Próbowałam im wierzyć z całego serca. Probowałam i chyba nawet przez kilka krótkich chwil wierzyłam.
Teraz już nie wierze. Jedyne co wierze to odbicie w lustrze.
Ohydne, dołujące, przerażające.
Tak jak świat.
Jak rzeczywistość.
Tylko lustra nie kłamią...
Bo po prostu nie potrafią.
Nie oszukają mnie słowami, nie pokażą przekłamanych cyfr, nie łudzą.
Boli. Codzienna walka ze swiatem. Codzienne spoglądanie we własną twarz.
Próźność? Zapewne. Ale czy w naszym świecie liczy się cokolwiek poza wyglądem?
Wątpie... Nie. Nie wątpie, po prostu w to nie wierze.
Jak długo jeszcze musze spoglądac na swoją ohydną gębę?
Czasem chciałabym by cały świat łącznie ze mną - oślepł.
Nic by juz tak nie bolało.
Nie musiałabym od rana przechodzić przez to samo piekło, spoglądania we własne odbicie.
Spoglądania na własną, smutną, ohydna twarz.
śmierć, śmierć, śmierć.
Słowo czy wybawienie?
'Dlatego tak ważne jest, aby pewnym rzeczom pozwolić odejść.
Uwolnić się od nich, odciąć, zamknąć cykl.
Nie z powodu dumy, słabości czy pychy, ale po prostu dlatego,
że na coś już nie ma miejsca w twoim życiu(...)
Przestań być tym, kim byłeś. Bądż tym, kim jesteś.'
Czy ja to zepsułam?...