To zdjęcie jest dla mnie zajebistą motywcją do schudnięcia.
Tłuste ręce, ramiona, brzuch, te biodra...
Rzygam tym.
Nienawidzę swojego ciała, tego, że choć tak bardzo się staram tak daleko mi do doskonałości.
Chce schudnąć.
Muszę schudnąć.
To jak teraz wyglądam...Nienawidzę tego.
Jestem obrzydliwa.
Odchudzam się dla siebie samej
Chcę być szczupła.
Wczoraj tylko herbata żurawinowa, kawa i więcej kawy.
Czułam się cudownie.
Ta lekkość...
Dziś już wiem, że chcę powtórzyć ten dzień.
Chcę czuć tą lekkość...
Pustkę w żołądku, chcę nic nie mieć...
Potem bieganie, rutynowe ćwiczenia.
42 kg - moje marzenie.
quod me nutrit, me destruit - co mnie żywi, niszczy mnie.
Oto moje plany na następny tydzień: pierwsze 3 dni głodówka oczyszczająca. zero tego obrzydlistwa... potem do 1000 kcal dziennie. Nie chcę zaczynać od razu ostrej głodówki bo nie dam rady. Musze także kupić jakieś tabletki przeczyszczające, bo wymiotowanie nie daje mi już satysfakcji.
pytania?