Zdjęcie przerobione przez Oliviera.
Nie będzie uśmiechu już.
Płonę.
To moje przeznaczenie
Bezcielesny ogień
Wewnętrzne burze
Pioruny rozrywające umysł
Płonę
By każdy następny dzień
Był inny
Bezuczuciowy oddech
By przeżyć kolejny dzień
Płonę
Pragnę czuć
Pragnę wyjaśnienia
Koniec z pokusą
Muszę pokonać demona
Płonę
Spalam się, niszcząc
Każde ogniwo
Śmiertelnego świata
By moja dusza zaznała spokoju.
Płonę
Taka była przepowiednia
Oczyszczę, ten świat
Jeśli nie z siebie, to z moich wrogów.
Ponieważ płonę, przez całe moje życie.
Na biurku pióro, obok rozstawione trzy świece fioletowa, czarna i czerwona. Po środku zeszyt rozpoczęcie nowego rozdziału. Dziennik, który zamierzam prowadzić, lecz bez zbędnych wpisów tego typu co dzisiaj jadłam i robiłam. Znajdę chyba w nim ukojenie, Śmieszne sprawy, wiersze, kawałki opowiadania, będę pisała to co jest mi bliskie. Zobaczymy jak to wyjdzie w praniu. Eh, opowieść znużonych ust. Do napisania, wybaczcie niekonkretną konkretność mej notki. To taki paradoks paradoksu.