Łapie mnie jakaś deprecha. Nie radzę sobie na studiach. Niczego nie rozumiem. Tak masa fizyki mnie przerasta. Nie wiem jak mam załapać kwestierozszerzone, skoro nia mam nawet żadnych podstaw. Czemu na kierunkach medycznych wymagają tego, skoro nie było tego przy rekrutacji. To jakieś chore.
Jutro wykłady na 8. Fajnie, bo jednych jest psychologia. Lubię. To był mój wymarzony kierunek. Jeśli tylko byłyby po nim perspektywy w miarę dobrej pracy to na pewno nie byłabym dziś tu gdzie jestem. Od zawsze chciałam rozmawiać z ludźmi, starać się im pomagać, a tak pełnię tylko funkcję prywanego psychologa paru moich znajomych, a to męczące
Dzisiaj ratowałam przyjaciółkę. Poniekąd cieszy mnie, że jestem dla niej tak ważna , że tylko mi była się w stanie zwierzyć, ze swoich problemów. Trochę porozmawiałyśmy i podobno jest jej dużo lepiej.
Podjęłam ostatecznie decyzję. Chce zerwać z chłopakiem. Ja nie chcę więzi, nie chcę niczego.Chcę być sama i coraz lepiej mi to wychodzi. Samotność jest piękna, nikt nic Ci nie narzuca i robisz dokładnie to co chcesz.
Zjedzone: mleko z chia i lnem( pół szklanki), omlet ze szpinakiem + pomidor i troche papryki , lampka wina, gruszka
Jutro musze sie zważyć, muszę się upewnić, że nie wracam do 7 z przodu. To przerażająco ohydne. Do 100 niewiele brakuje, a i tak wygladam jakbym ważyła co najmniej 90. Nie mogę na siebie patrzeć..
Kim jestes? Jesteś grubą świnią.