photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 8 STYCZNIA 2015

08012015

Prawdopodobnie potrzebuję tego wpisu, żeby oczyścić siebie i przestać rozmyślać (co z kolei jest mi potrzebne, aby w końcu wziąć się za naukę), więc jeżeli ktoś ma dobry humor albo uważa mnie za gówno, proszę kliknąć czerwony krzyżyk w prawym górnym rogu. "A miał być tak pięknie, powtarzam starą mantrę.." Nie potrafię już określić, czy mój humor spowodowany jest tym, że zbyt długo trzymałam to w sobie albo może po prostu tym, że nie spałam w ogóle w nocy. Właśnie. Nie spałam dzisiaj całą noc, czuję się, jak kupka, a mimo to, w poczuciu obowiązku wstałam z łóżka, ponieważ o 8 miałam analizę (ostatnie ćwiczenia przed jutrzejszym kołem). Taki mały sukces, prawda, O? Zawsze mi mówiłaś, że wstawanie z łóżka to przezwyciężanie siebie. Tak było i tym razem. Ogarnięta, przygotowana na to, żeby przetrwać chociaż 4-7 h na uczelni i wrócić do domu, pobiegłam na tramwaj. Dziś udało mi się dojechać na uczelnie w 20 min. W nocy padał śnieg. Pomyślałam sobie, że to czas na kozaki i idąc przez osiedle słyszałam trzeszczący śnieg pod butami. W tym roku pod obcasami, a nie pod glanami. To mi uświadomiło, jak bardzo się zmieniłam. Jak czas mnie posunął. Miałam ochotę wyłożyć się w tym śniegu i poleżeć, popatrzeć w niebo i... Szybko mi się przypomniało, kim jestem i w jakim miejscu swojego życia się znajduję. I dokąd idę. Pohamowałam tę chęć i poszłam na uczelnię w złym humorze. W tramwaju, jak zwykle przed 8, pełno ludzi, każdy się spieszy. Albo tak jak ja stoi, patrzy za okno i myśli. Wysiadłam z tramwaju, idę sobie na uczelnię. Wchodzę, myślę, że analiza w czwartki odbywa się na samej górze, to idę. Otwieram drzwi od sali, patrzę, że nikogo nie ma i wtedy mnie olśniło. Pierwsze zajęcia z analizy po świętach są odwołane. F*ck! No nic, zeszłam na dół. Weszłam do biblioteki, wypożyczyłam moją ulubioną książkę (analiza matematyczna<3), poszłam jeszcze do apteki po coś na sen i wróciłam do domu, gdzie w końcu zasnęłam.. I tak o to siedzę sobie bezczynnie, trochę pomogłam Moni w zadaniach z matematyki, a tak to zamulam. Chętnie poszłabym już spać, ale coś niewytłumaczalnego każe mi zostać, poczekać, aż pewien Ktoś wróci i do mnie napisze. Po prostu choć odrobinkę poprawi mi humor. Taka jestem egoistka. "Mama się pyta: "Co się dzieje? Synu to widać. Mamo ta sama pyta, sinusoida. (...). Jestem dewiantem, nie mogę przeżyć." Komentarz zbędny. A teraz pomału będę kończyć ten niesprawiedliwy wywód, bo "walka trwa, nie poddawać się zapisane we krwi mam, plan A, B i C aż do usranej Zetki. Każdy z nich to świetny plan, a takich miałem setki. I po każdym nieudanym zamiast ran lizałem bletki."

 

https://www.youtube.com/watch?v=JMwYsV0vk48&list=PL1ckfLzPG9s4qtXiLRG09H08RowI-wDvO&index=41

 

Przepraszam, jeżeli nic z tego nie zrozumieliście.

 

Serdecznie pozdrawiam, tych, którzy dotarli do końca. Bądźcie pewnie, że to nie koniec moich wywodów i lamentów.

 

Jeszcze tu wrócę.

 

www.ask.fm/nudykurdele

Komentarze

~monia dziękuję za pomoc:*!
08/01/2015 20:07:37