Każdego dnia walczymy ze swoimi słabościami.
Pozbywamy się dręczących problemów i myśli.
Uczymy się z każdym krokiem dorosłości-
procesu, który nazywamy dojrzałością.
Choć aż korci nie raz z dziecięcą niewinnością
popełniać błędy i znów uczyć się na nich.
To chyba nieodłączny element naszego życia.
I gdyby historia znów nie zataczała koła nie byłaby
tym samym na podstawie czego czerpiemy wnioski.
Wzbraniamy się przed tym co oczywiste.
Udajemy, że to co realne obok nas jest niewidoczne.
Uciekamy od odpowiedzialności naszych czynów.
Kochamy, porzucamy i znów kochamy jak gdyby nigdy nic.
Pędzimy przed siebie choć już nie sami.
W poetyckim brzmieniu i świecie pełnym obłudy
pojawia się barwne słowo, którego szukamy: MIŁOŚĆ.
Pragniemy, znajdujemy i boimy się nią zaopiekować.
Bierzemy delikatnie w ręce jak bańkę mydlaną, by nie prysła.
Toczymy bój o każdą swoją chwilę prywatności.
Próbując nieprzyznawać się do swoich uczuć.
Wstydzimy się zaangażować w coś co jest związkiem.
Choć jedno drugiego tak pewne jest w swoim życiu.
Walczymy wzajemnie o siebie tak jak
gdybyśmy tego w rękach jeszcze nie mieli.
Ale w końcu przy każdym zakręcie w życiu mamy
pełne przekonanie, że tak druga połówka jest obok nas.
I to dopiero jest przepiękne uczucie!!!