W pozostałości pozostawiając co wydawałoby się stracone,
próbując się za tym zupełnie wcale nie oglądać za siebie.
W odrzuceniu dochodząc do całkiem nowych wniosków,
ponownie zbierając wszystkie cząstki w całość coś tworzącą.
Tylko co zostało zaaranżowane?!
To chyba ja sama powinnam wiedzieć, a nie wiem...
Gdzieś w obliczu prawdziwych twarzy przyjaciół,
na których rzekomo można było zawsze liczyć,
starając się nabrać nowej porcji sił...
Bo jeśli ja sama nie potrafię ich znaleźć,
to pewnie nie żyję,
nie oddycham,
nie egzystuje,
nie myślę,
nie żyje...
Albo najzwyczajniej w tym świecie nie potrafię TAK żyć!
Ten sposób w jakieś mierze zaczyna ograniczać mnie,
choć dużym jego plusem jest to tempo.
Ale to właśnie przez nie, przez to zorganizowanie-
gdy co chwilę pojawia się jakaś interwencja
lub po prostu trzeba coś dla kogoś zrobić-
w takiej chwili kiedy mam sposobność się zatrzymać
to zaczynam rozmyślać i odnajduję tą "pustkę".
Głębię- w którą można skoczyć i nie wrócić,
a dotychczasowe zapełnianie jej nie wystarczyło.
Więc próbuję coś zrobić i jedynym wyjściem jest ta
REFLEKSJA!!!
Ze strony jakiej oczekiwałam od niedoskonałego człowieka
to niestety nie odebrałam pomocy jakiej potrzebowałam,
bo najwidoczniej nikt nie zauważył niczego niepokojącego.
Choć powoli kończę w kontaktach międzyludzkich
mówić o swoich uczuciach przez okrętkę,
tylko za to dość szczerze i otwarcie.
Co przecież też nie jest takie dobre,
ale nie mam ochoty jeszcze tym się martwić.
Chciałabym się podnieść i zgromadzić znowu
komplet sił i połączyć to z radością.
Lecz chyba nic nie będzie jak dawniej...
Jakkolwiek się w tym wszystkim ułoży to jedno jest pewne,
że w rzeczywistość bez przyjaciół byłaby marnością!
_______________________________________________________________________________
I wish that I was stronger,
I'd separate the waves
Not just let the water
Take me away