Okej. Właściwie, to nie wiem po co to piszę.
Zgaduję, że jest po pierwszej, nie mogę spać i czuję przepełniającą pustkę.
Przypomniałam też sobie, że blog służy (przynajmniej mnie) do wylewania uczuć i myśli, kiedy nie ma nikogo, kto by mnie wysłuchał, kto by mnie zrozumiał i komu w ogóle bym cokolwiek powiedziała.
Bo z reguły tego nie robię. Kiedy jednak się otwieram, zawsze wtedy mówię długo i wszystko. Nie mam pewności, czy rozmówca mnie w ogóle słucha i czy tego chce, ale jak już mówię i słyszę swoje słowa, to dopiero wtedy uświadamiam sobie co mi tam siedzi w głowie.
Anyway.
Cały mój wolny czas jest sumiennie marnowany. Tak, robię co w mojej mocy, żeby oszczędzić sobie wrażeń. Codziennie przeżywam to samo, jakiś pierdolony dzień świstaka. Wstaję, jem, czasem się przebieram z piżamy, czasem nie, zakopuję się w koce, poduszki i oglądam filmy. Oglądam, oglądam, pogadam z kimś na fejsie, na skajpaju, whatever i nie robię nic poza tym.
Sięgnęłam po lekturę, przeczytałam kilka kartek, odłożyłam, rozejrzałam się za kolejnym filmem. Nie wiem, ile obejrzałam przez ostatni tydzień. Nie sądzę, by był to jakiś problem bo moim zdaniem filmy kształtują tak samo jak i książki. Ja na przykład dzięki nim mam stały kontakt z językiem, angielskie napisy lub ich brak bardzo pomagają zapamiętać zwroty, słowa itp.
Abstrachując od angielskiego... Zawsze, kiedy odchodzę od monitora, wstaję z łóżka, rozglądam się po pokoju, oderwana od filmowej fikcji i całkiem innego świata zastanawiam się, po co ja w ogóle istnieję? Jakie znaczenie ma moja egzystencja, która z kolei nic nie wnosi, nic nie znaczy. Co by się zmieniło, gdybym nie istaniała? Mniejsze zużycie prądu? Mniejszy rachunek za telefon?
Może to schiza, za dużo Sci-Fi, za dużo psychodelicznej muzyki z Matrixa, że mi sie tak pierdoli w glowie...?
A może racja, może Matrix, to żadna ściema. Może moja obecna egzystencja jest tylko przykrywką, iluzją stworzoną dla mojego umysłu, na potrzebę utrzymania mnie jako organizmu przy życiu w celu pozyskiwania energii dla Maszyn? Może moim zadaniem jest po prostu nie przeszkadzać wyższym formom potencjalnego życia? Bo w sumie maszyny nie żyją w dosłownym tego słowa znaczeniu.
Dlaczego w takim razie mam takie nieciekawe życie? Może jestem słabym ogniwem energetycznym i nie zasługuję na zbyt wiele, może daję zbyt mało energii by się dla mnie wysilać? Nie rozumiem, przecież dużo sypiam, energii powinno być w pizdu.
Naprawdę odnoszę takie wrażenie, że coś poza granicami umysłu jest. Nie wiem, na ile odkrywcze jest to stwierdzenie, ale naprawdę tak uważam. Wyobrażam sobie, widzę cały ten świat ktory mnie otacza. A za nim, jak za tapetą na ścianie jest całkiem co innego, cywilizacja w nieokreślonym miejscu i czasie, jakby w punkcie 0. Bo skoro ten świat jest iluzją, jedynym co znamy, to jak można określić ten drugi? Nie można go w ogóle określić, zupełnie jak nowo narodzone dziecko, nie ogarnialibyśmy o co chodzi i gdzie jesteśmy.
Prawdę mowiąc, odpowiada mi moje ówczesne życie. Owszem, nie ma fajerwerków, mogłoby się coś dziac w tym nudnym miejscu, ale nic na to nie poradzę. Nie rzucę się w wir zabawy i szału, skoro nie jestem takim typem człowieka, nie zmienię tego. Generalnie robię wszystko co mogłabym, żeby nie marnować czasu. Czytam, oglądam filmy, tworzę, rysuję, podtrzymuję kontakty towarzyskie, odwiedzam rodzinę, sąsiadów, przyjaciół. Ostatnio chcialam nawet coś wyrzeźbić. Co więc jest takiego w moim życiu, lub czego mi brakuje, że wyraźnie ten brak odczuwam? Brakuje mi jednego elementu całej tej egzystencjalnej układanki. Jednej rzeczy, bez której nie mogłabym żyć, która by mnie przy tym życiu utrzymywała, której mogłabym się bez pamięci poswięcić.
Może muszę jeszcze trochę poczekać na to jedno "coś"? Może moja egzystencja, ten cały pieprzony Matrix jest zaprogramowany tak, że odnajdę siebie dopiero po jakimś czasie? Może pocierpię, może będę musiała czegoś się wyrzec.
Chuj to wie. Chuj wie wszystko, czego nie wie nikt.
Zapytam go.
Boże, co za nonsens... Boże? Jaki znowu "Boże"... Świat to Matrix. Matrix nie ma boga. Matrix jest iluzją, kołem, zapętleniem. Ludzie umierają, robią respawn w innej postaci i tyle. Bóg to przestarzała instytucja. Rządzi postęp, technika, nowoczesność i ci ludzie, którzy ślepo za nią biegną, wierząc, że coś się zmieni.
Pesymistyczna noc. Dawno takiej nie było. Smutek. Przynajmniej jakiekolwiek uczucie.
Obojętność i ignorancja to dar, pozwala przetrwać. Ale nie zawsze się sprawdza w świecie zmuszającym do wyborów, decyzji i pełnym ludzi, którzy muszą znać zdanie każdego, nawet jeśli to zbędne. A ja nie mam zdania. Nie mam celu.
Przykro mi. Zadzwonię jak będę miała.
Dobranoc.
Inni użytkownicy: req12paolkaksniezka96misiek012bambiiik057maz44asdbkicia564aniasobkarolinanananana
Inni zdjęcia: Ślepowron slaw300* * * * takapaulinkaWylot Burzowca bluebird11Zagroda. ezekh114PIERWSZE MARCOWE LISTKI xavekittyxOddziela Wisła. ezekh114:) dorcia2700Podróż to przygoda elmar*** coffeebean1... maxima24