chcę się wypchać bieszczadzkim sierpniem po brzegi, karmić płuca bukowym powietrzem, niech mi puchną uszy od szumu pięknych traw a oczy ślepną od blasku gwiazd bo nigdzie takich nie ma. iść tam gdzie nie widać horyzontu bo ja przecież nie znam żadnych granic, być może to dlatego bieszczadzkie duchy witają mnie z otwartymi ramionami. jestem chora na bieszczady. jestem chora na sierpień.
piątek 21:36, nadejdź bo nie mogę spać z ekscytacji.