photoblog.pl
Załóż konto
Dodane 18 LUTEGO 2012 , exif
357
Dodano: 18 LUTEGO 2012

Cały czas biegłam przed siebie. Nie myśląc, nie zastanawiając sie gdzie i po co? Słuchałam jego rozkazu. W głowie wciąż słyszałam jego słowa każące mi biec. Wciąż widziałam jego twarz, oczy wwiercające we mnie wzrok. Zaczynałam stopniowo tracić ostrość, czarno-biały krajobraz rozmazywał się coraz bardziej. Dopiero zorientowałam się, że to przez łzy. Otarłam je ręką. Przeraźliwe jęki i wycie cichły, oddalały się. Mimo to miałam wrażenie, że stale jestem obserwowana. Oddychałamcoraz ciężej. Z każdym krokiem traciłam więcej siły. Moje ciało było coraz cięższe i bardziej oporne. Sprzeciwiało się bólem każdemu krokowi. Nagle coś, a raczej ktoś wyskoczył z boku wpadając na ścieżkę, którą  ledwo już biegłam. Wrzasnęłam przerażona, straciłam równowagę i wiedziałam, że zaraz upadnę twarzą na zimny śnieg, a owa nieznana postać zabije mnie lub będzie się nade mną znęcać. To był koniec. Starałam się, ale to nie wystarczyło. Zobojętniałam i przygotowałam się na okropną falę boleści. W ostateczności na śmierć. Sekundy mijały, ale coś tu nie grało, bo ani nie poczułam lodowatego śniegu na twarzy, ani żadnego bólu. Zupełnie jakbym zawisła w powietrzu. Osoba wskakująca na drogę najwyraźniej trzymała mnie w swoim uścisku chroniąc przed upadkiem. Otworzyłam oczy. Ktoś stawiał mnie prosto na nogach. Stałam, nie poczułam zadawanych ciosów, cierpienia. Hmm. Ok. Jest dobrze. Pomyślałam.

- Nic CI nie jest? - akcent wyraźnie padał na zwrot grzecznościowy.

Odwróciłam się, by ujrzeć "wybawiciela", który chyba nie uratowałby mnie przed upadkiem i nie pytał czy nic mi nie jest, gdyby zamierzał mnie zabić. Zebrałam w sobie odwagę. Podniosłam wzrok i ujrzałam... normalnie doznałam szoku. Byłam w niebo wzięta. Nie zauważyłam przed sobą żadnej zakapturzonej, ani innej nadzwyczajnej postaci. Przede mną stał zwyczajny chłopak. Wyglądał na ok. 18 lat. Czoło przykrywała burza powykręcanych ciemnych loczków. Miał duże niebieskie oczy. Jego wzrok nie tkwił w miejscu. Sprawiał wrażenie spostrzegawczego. Ładna cerę i może przewyższał mnie wzrostem. Cały czas wyglądał na osobę pęłną energi.

- Nie.. nie, ale - Wciąż pamiętałam o Nathanie - mój kolega.. on tam jest - Wskazałam ręką drogę. 

Chłopak obserwował mnie bacznie.

- Zaatakowali go. - mówiłam coraz głośniej. 

Chłopak wpatrywał się nadal.

- Musimy mu pomóc - krzyknęłam.

On nadal milczał.

- Szybko, musimy mu pomóc. - prawie wrzeszczałam.

Chłopak pokręcił głową.

- Skoro nic Ci nie jest..

- Co ? - przerwałam mu - Ale Nathan, musimy po niego iść...

- Słuchaj!! Nie mamy już po kogo iść. Nic z niego nie zostało! - obiżył ton głosu. - Pogódź się z tym Sopie.

- Ale jak to.. - szepnęłam

Przyglądał się mi.

 - .. i skąd znasz moje imię?

- Jestem Marrik. Teraz znasz moje, więc nie zadawaj małostkowych pytań, nie wymagających tymczasowej odpowiedzi.

- To pytanie nie było ma... Zaraz "M" ? Czy to ty jesteś autorem tego liściku, który znalazłam u siebie w pokoiku na komodzie, podpisujac się jako "M" ?

- Nie mam pojęcia o co Ci chodzi - powiedział z oburzeniem.

- Wybacz, to było głupie. Po prostu myślałam, że.. może...ehh - machnęła ręką z rezygnacją.

Chłopak widząc jej zartoskanie na twarzy i usta nafaszerowane smutkiem i bólem. Zdecydował się na prawdę.

- Egm.. no dobra to byłem ja.  - patrzał przed siebie.

Byłam teraz zakręcona jak kłębek nici. 

- Dlaczego skłamałeś? - rzekłam oburzona. Naprawdę nie próbowałam tego ukryć.

- Bo   u z n a ł e m , ż e   t a k   b ę d z i e   l e p i e j . - powli wymawiał kazde słowo jakby mówił do 2- rocznego dziecka.

- Lepiej dla kogo?! - wrzasnęłam.

- Cicho. Bo ktoś nas usłyszy. - rozejrzał się badawczo.

- Ale po co to? - zniżyłam ton głosu - Po co to wszystko? Było dobrze. Dobrze dopóki nie wmieszałeś się w moje życie z tym, tym liścikiem. Byłam szczęśliwa. Miałam rodzinę, dom. Poznałam fajnego chłopaka. Który jakieś pół godziny temu zginął prze ze mnie.. - żaliłam  się mu z wyżutem. - Moi rodzice zgineli.. 

- Nie rozumiesz. - przerwał mi -  to wszystko nie dzieje się po to, aby zniszczyć Ci życie. Nikt nie zginął przez Ciebie. Nie ma w tym Twojej winy. - mówił naturalnym tonem, co sprawiało że jego głos był ciepły i przyjemny. - Musiałem chronić Ciebie i dla tego to robię. Po prostu musisz zrozumieć. Poznasz zupełnie inny świat. To będzie nowy rozdział w Twoim życiu. Musisz pożegnać się z tamtym i dać sobie spokój. Zupełnie tak jakbyś czytała kolejny rozdział książki, i choć poprzedni był bardzo ciekawy musisz iść dalej. - objął mnie przyjacielsko ramieniem dodając otuchy.

- Dlaczego musisz mnie chronić? Dlaczego właśnie mnie, a nie ich ? - wytarłam łzy. 

- Wszystkiego dowiesz się, kiedy znajdziemy się na miejscu. - rozejrzał się nadal obejmując moje ciało ramieniem - Tu nie jest bezpiecznie dla Ciebie.

Byłam zmęczona i wyczerpana. Dlatego kiwnęłam tylko głową zgadzając się. Marrik ruszył, a że trzymał na moim ramieniu swoją rękę ja także ruszyłam ku przodowi. Kiedy już nabrałam więcej pewności zdjął swoje ramie z mojego i tak szliśmy w ciemnociach lasu, oświetlani jedynie blaskiem księżyca.

- A dokąd właściwie idziemy? - spytałam.

- Do zamku - odpowiedział przenosząc wzrok prosto na mnie.

Miałam wrażenie, że Marrik lekko się uśmiechnął, ale nie byłam pewna. W tych ciemnościach ciężko było to dostrzec.



Komentarze

takatamsobiejestem Będzie kolejna część ?
29/09/2012 20:03:40
kijwokoo świetne ;)
dodajemy ?
01/07/2012 13:46:18
emiinem Świetnee ;d : **
wbij ;- )
05/05/2012 1:11:18
~dadfga dodasz kolejne?
25/02/2012 18:35:30
malinqaaa dołączam się do pytania? : D
26/02/2012 15:29:11
xxsweetheart Chyba się nie dowiemy ;)
29/02/2012 21:11:30

notpain fajne ;>
23/02/2012 22:31:40
~asiaasia Ciekawe ;)) masz na to fajny pomysł ;P
22/02/2012 21:15:32
malinqaaa boskie <3
20/02/2012 21:44:03
kasiela112 świetne :)
kiedy kolejna ?
19/02/2012 16:10:09