Czas, czas, czas... Potrzebuję więcej czasu! Jutro egzamin z chemii... Oby nie wyszło tak jak z ćwiczeniami.... Przepraszam, że ostatnio tak mało piszę i za to że notki są krótkie... Ale mam za dużo nauki. w ogóle nie wiem czy ktokolwiek to czyta... Ale to nieważne. Koniec przerwy, CHEMIO NADCHODZĘ :(
Hannah :*
Nie wiem ile płakałam, ale Mark był przy mnie, cały czas trzymał w objęciach. Gdy w końcu się uspokoiłam powiedział:
- Hannah, wiem, że ta sprawa wydaje ci się teraz beznadziejna i wierz mi lub nie, ale to wszystko się ułoży. Tylko potrzeba czasu. Czasami bardzo dużo... - mówił to wszystko bardzo łagodnym głosem. - Zobaczysz, niedługo znów będziesz szczęśliwa. Pewnie nienawidzisz Caroline, ale w końcu jej przebaczysz, a jak nie to znajdziesz sobie nową przyjaciółkę, albo przyjaciela. Tak samo jest z chłopakiem. Jak nie ten to inny. Pokaż mi się - Spojrzałam na niego. Wyciągnął chusteczkę i dokładnie oczyścił moją twarz z łez i rozmazanego makijażu.
- Dziękuję...
- Nie masz za co, naprawdę. To ja ci powinienem podziękować za uratowanie mi życia. Gdybyś nie poszła wtedy do moich rodziców to pewnie byś teraz ze mną nie rozmawiała..
- Ale to moja wina, że byłeś w takim stanie. Przecież to wszystko było przeze mnie...
- Nie Hannah, to byłoby bez sensu jakbyś była za mną tylko po to żeby być, z litości. A teraz chodź, odprowadzę cię.
Przez całą drogę milczeliśmy, dopiero gdy się żegnaliśmy powiedział:
- Pamiętaj Hannah, masz we mnie przyjaciela. Jak ci źle to dzwoń, spotkamy się i pogadamy. Mam u ciebie wielki dług. Ty mi pomogłaś to teraz kolej na mnie. Możesz na mnie liczyć. Jesteś bardzo fajną dziewczyną. No a Caroline... nie oszukujmy się. Który facet by z nią wytrzymał? Stawia na całkiem inne wartości niż Ty. Prędzej czy później ten chłopak przestanie się nią interesować, a wtedy dostrzeże Ciebie. Ja już muszę iść. Trzymaj się, Pa - pocałował mnie w policzek i poszedł. Wtedy poczułam, że może będzie dobrze. Tylko muszę się postarać. Jak stracę przyjaciółkę to trudno. Będzie to wtedy tylko oznaczać, że nasza przyjaźń nie była nic warta. Gdy wchodziłam po schodach do domu była siedemnasta. Miałam tylko pół godziny by doprowadzić się do porządku. Musiałam wyglądać jak najlepiej na spotkaniu.