To jest moja pierwsza książka. Nigdy nie myślałam, że mogę cokolwiek napisać. Nigdy nie miałam do tego talentu. Jednak coś mnie natchnęło. Być może własne życie. Mam nadzieje, że dalej bedzie mnie inspirować.
Nie chcę tutaj używać własnego imienia, nie chcę żeby ktokolwiek mnie rozpoznał. Niektóre zdarzenia są prawdziwe, niektóre bardzo przekoloryzowane, a jeszcze inne całkowicie wymyślone.
Mam nadzieję, że się Wam spodoba... Bo jak na razie nie wierze w sukces. W końcu jestem ścisłowcem.
Książkowa Hannah
- Caroline, czekaj! Caroline! - w końcu się zatrzymała. Była już prawie na końcu korytarza.
- Co jest? - powiedziała gdy ją w końcu dogoniłam, była jakaś inna.
-Ty mi lepiej powiedz - uśmiechnęłam się szyderczo i nie pozwoliłam jej odpowiedzieć - Słuchaj, jest sprawa. Potrzebuję partnera na wesele. Znasz może kogoś?
- Nie wiem... pomyślę... - powiedziała nieprzytomnie.
- Caroline, co z tobą?
- Zakochałam się... - nie pierwszy raz usłyszałam od niej te słowa. Co chwilę się w kimś zakochiwała, jednak nigdy nic z tego nie wychodziło, a po tym szybko zmieniała swój obiekt westchnień.
- No to mów w kim. - powiedziałam i za chwilę pożałowałam swoich słów. A jak w NIM? Nie, to niemożliwe... Ale co ja wtedy zrobię? Nie chcę stracić przyjaciółki, ale nie chcę też z niego zrezygnować.
- Nie chcę na razie tego mówić...- To było do niej niepodobne.- Słuchaj, daj mi odpisać zadanie-skierowała rozmowę na inny tor.
- Ok. Tylko 26 jest źle- rzuciłam jej zeszyt.
-Oj tam, ważne żebym tylko miała cokolwiek.- W milczeniu przepisywała, gdy skończyła mruknęła.
-Jake...
-Co?
-Jake - powiedziała nieco głośniej.
- Ale co Jake?
- To w nim się zakochałam.- W jednej chwili zamarłam. Nie mogłam i nie chciałam w to uwierzyć. Chciałam uciec, być sama w tamtej chwili, móc na spokojnie to wszystko przemyśleć.
- Ej, co z tobą? Wyrwała mnie z transu.
- Nic, tak się... - Nagle zadzwonił dzwonek na lekcję. Uratował mnie - Chodźmy, bo się spóźnimy.
I pobiegłam do sali. Jak to dobrze, że była matematyka. Tylko na tej lekcji nie siedziałyśmy razem. Nie musiałam z nią rozmawiać, wymyślać kłamstw na poczekaniu. Mogłam wszystko przemyśleć. Pod koniec lekcji miałam plan. Szkółka niedzielna.