http://lookbook.nu/look/2510465-the-dog-days-are-over Flavia
Mamy chyba są od tego, by sabotować diety :D Takie są moje przemyślenie po dzisiejszym dniu, kiedy wszystko układało się dobrze (nie licząc migreny) do czasu, gdy mamusia postanowiła uraczyć nas późnym obiadem - kurczak w miodzie z warzywami i ryżem. Poskubałam trochę na talerzu i zostawiłam, ale i tak czuję rewolucje w żołądku ;(
Dzisiejszy dzień całkiem przyjemny, poćwiczyłam na wf, wypociłam siódme poty, potem trochę połaziłam po mieście, byłam na dwóch spacerach z pieskiem i pobiegałam po schodach. Planuję poćwiczyć jeszcze przed kąpielą ;)
Bilans:
Ś: mleko 0,5% z garścią błonnika i wkrojonym małym bananem, malutka kanapka z chlebem pełnoziarnistym ( jakoś w odstępie półgodziny)
IIŚ: mały banan, pół litra wody, kilka suszonych śliwek
O: kurczak w sosie miosowym z ryżem i warzywami ( trochę), herbata owocowa bez cukru
P: dwie garście czerwonych winogron
Powinnam trochę przystopować z tego typu jedzeniem, bo za dużo węglowodanów a za mało białka. Jutro kierunek sklep i serki wiejskie :D
Paznokcie schną, więc tymczasem idę pomotywować się dalej na innych blogach ;)