dwadzieścia lat minęło jak jeden dzień na drugie tyle się przygotuj więc... daj boże tylko drugie tyle i nic więcej ponad to... przypomniało mi się jak kiedyś taka starsza babeczka w kolejce do kasy narzekała, że musi nosić ciężkie baniaki z wodą, no i podpowiedziałam jej, ze mogłaby znaleźć sobie jakiegoś pomocnego samca, który dzieliłby z nią trudy i radości życia (a przede wszystkim spełniał funkcję aprowizacyjną) a babiczka na to: "jeszcze mi się w głowie nie poprzewracało, żeby na starość prać kalesony po hemoroidach! "
no no no kominek, ciepłe kakao, para starszych ludzi patrzy sobie głęboko w oczy, "tyle było dni, do utraty sił, tyle było słów do utraty tchu", zegar tyka, czas płynie powoli, wielki gruby kot mruczy pręży grzbiet, coś nagle budzi tę słodką ciszę, tsz tsz ogień bucha w kominku?
nie...nastąpiła erupcja żylaków odbytniczych... starość nie radość... młodość nie wieczność...
ach w tym momencie wypadałoby podziękować wszystkim za życzenia tak jak to czyni proboszcz Urban na pasterce: wszystkim instytucjom! piekarni justynex, zakładom miejskich wodociągów, zakładom oczyszczania miasta, prywatnym dobroczyńcom! i jeszcze raz piekarni justynex!
a ja ze swojej strony ściskam i całuję pizzę hat za to, że zawsze o mnie pamięta! Plus gsm za słodkie smsy:*
a tak w ogóle to chce mi się strasznie spać, ale muszę czytać jeszcze jakiś szity na egzamin:/
i naprawdę dziękuję wszystkim za pamięć życzenia i prezenciki:D buzi buzi:* ee nie bede się to rozpisywać, zostawmy sobie jakaś prywatność...
tylko żeby nie było, zdjecie pochodzi z sesji o oblizywaniu wieczek od jogurtu...