Ostatnio było ciężko, naszczęście osobisty rachunek sumienia -wiele pomógł.
Lubię dochodzić to słusznych wniosków.
Mówią , ża najtrudniejsze jest się przyznanie przed samym sobą, że na czymś nam zależy.
I właśnie tak moi drodzy ,takim sposobem ustaliłam sobie piorytety.
Mam świadomość samej siebie. Swoich zalet i wad.
W końcu po długiej wewnętrznej walce jestem sama sobie , jestem dla siebie nie dla innych.
Jak komuś się coś nie podoba, przykro mi .
Nie żartowałam ,nie jest mi przykro , ale z usmiechem mogę wskazać drzwi z napisem get out :)
Mam plan, który realizuje. Jest ciężko , ale to dobrze bo potem w życiu będzie łatwiej.
Do tych którzy nadal patrzą przez pryzmat przeszłości , i są zamknięci na wszystk co nowe. Grzecznie wyartykułuje[ chociaż i tak Ci o których mi chodzi, tego nieprzeczytają- ale może to i dobrze]
Nie jestem taka jak kiedys. Nie jestem i chwała Bogu za to.
Mam więcej oleju w głowie, własne zdanie i nie podporządkowywuje się innym. Inne marzenia , cele i perspektywy. Jestem mniej ufna, ostrożniej dopieram ludzi którymi chce sie otaczać.
Wniosek? Kochani nie krytykujmy kogoś kogo nie znamy .
Takim oto miłym akcentem i niespdziewanym powrotem, kończę moją elokwętną wypowiedź.
Tak zmiany są dobre.
W końcu dorastam