Dni września minęły jeden po drugim. Nadchodził październik, dni stawały się coraz chłodniejsze, bardziej ponure i krótsze. Ludzie pomału wyjmowali z szaf ciepłe ubrania, a krótkie spodenki, letnie buty ginęły w ciemnych szafach. Budki z lodami, parasole na rynkach ginęły a ich miejsce zastępowała szara jesień.
Od dnia rozpoczęcia roku Inga nie kontaktowała się z Kamilem.
Chociaż on dzwonił do niej nawet kilka razy dziennie. Dziewczyna wciąż miała przed oczami moment w którym zobaczyła Kamila w ramionach jakiejś dziewczyny. Nie zauważył jej wtedy, zdążyła zawrócić i uciec.
Od tego dnia zamknęła się w sobie, nie rozmawiała z nikim, przestała rozmawiać nawet z Kostkiem. Tłumaczyła się, ze nie ma czasu, że w szkole strasznie ich cisną, a nie chce zawalić ostatniej klasy.
I pomimo tego, że poprawiły się jej kontakty z matką, która przestała faworyzować Martę, dziewczyna nie potrafiła się otworzyć. Dni spędzała na przesiadywaniu w swoim pokoju, pisaniu pamiętnika, i czytaniu książek. Lub po prostu bez produktywnemu leżeniu i patrzeniu się w sufit.
W szkole rozmawiała tylko wtedy kiedy musiała. Przerwy spędzała na schodach, słuchając muzyki i czytając książki. Nienawidziła ludzi. Nie znosiła ich współczujących spojrzeń, dosiadania się do niej i zagadywania. Chciała być sama. Wiedziała co o niej myślą. Ale nie interesowała się tym.
Najgorsze było dla niej znoszenie obecności Majki, Roksany i Ani. Nie potrafiła zrozumieć jak mogła przez tyle lat przyjaźnić się z kimś takim jak one. Zniesienie ich obecności przez 6 godzin było dla niej niczym wdrapanie się na Mont Everest.
Do tego wszystkiego dochodziła obecność Tomka, który praktycznie codziennie usiłował nawiązać z nią jaki kolwiek kontakt. Wykorzystywał to, że ona była przewodniczącą i pod pretekstem bliższego poznania uczniów, i zagłębiania się w ich problemy, wzywał ją do swojego gabinetu. Każda taka rozmowa przebiegała i kończyła się tak samo. Inga milczała i nie odpowiadała na żadne pytania, po czym wychodziła bez słowa i wracała na lekcje.
Nikomu nie powiedziała co się stało wtedy i co dzieję się z nią teraz.
***
Inga siedziała w swojej ostatniej ławce i notowała w zeszycie".. 6.10.2012 r.[...]" . Drzwi do klasy otworzyły się, a zza nich wyłoniła się Pani Marlena.
- Przepraszam, zabiorę Ingę. Dobrze ? - powiedziała w stronę matematyczki, która tylko odkiwnęła jej głową.
Inga wstała, i szła w stronę nauczycielki. Czuła, że wszystkie spojrzenia są skierowane właśnie na nią. A najbardziej czuła na sobie trzy pary oczu, które sprawiały jej ból, jakby miały przepalić jej skórę.
- Dlaczego mnie pani zabiera ? Co zrobiłam ? - rzuciła w stronę idącej obok niej wychowawczyni.
Ta objęła ją ramieniem i z miłym uśmiechem odpowiedziała
- Nic, chcemy tylko porozmawiać.
Chcemy ? No tak mogłam się domyślić... - pomyślała Inga.
Otworzyły drzwi do pokoju psychologa szkolnego w którym czekał już Tomek. Nauczycielka usiadła obok niego a Inga po drugiej stronie biurka. Była na niego wściekła. Miała ochotę uderzyć go tak aby zrozumiał, że nie chce z nim rozmawiać. Że ma ją zostawić w spokoju.
- Inga, chcielibyśmy porozmawiać. Nie odbieraj tego jako jakiegoś ataku. Chcielibyśmy ci po prostu pomóc. - zaczęła swoim łagodnym głosem pani Marlena. Inga lubiła swoją wychowawczynie, pomimo tego, że była wymagająca i czasami sprawiała wrażenie narzędzia do tortur. Miała w sobie ciepło, którego Inga nie potrafiła ignorować.
- Pomóc ? Ale w czym ? Przecież wszystko ze mną okey.
- Od początku roku zauważyłam u ciebie ogromną zmianę. Nie jesteś już tą samą dziewczyną jaką byłaś w poprzednich dwóch latach. Gaśniesz, gaśniesz w oczach. Coś musiało się stać. I wiem, że ma to związek z dziewczynami.
- Kto pani to powiedział ?! On ?! - zdenerwowała sie i wskazała palcem na Tomka, który siedział i jak na razie tylko przyglądał się rozmowie.
- Inga dziecko uspokój się. Nikt mi nic nie powiedział, sama to zauważyłam. I to spotkanie wynika z mojej inicjatywy, sama poprosiłam pana Tomka. Podkreślam PANA Tomka o przeprowadzenie tej rozmowy.
W Indze wrzało, czuła że zaraz wybuchnie, że nie wytrzyma. Jej oczy zaczynały się szklić, a serce bić jak oszalałe.
- Wiemy, że jest ci ciężko i to co stało się między tobą a twoimi przyjaciółkami sprawiło, że coś się w tobie złamało. Cokolwiek to było jesteśmy tu po to żeby ci pomóc - odezwał się w końcu Tomek.
Co za gnój! Udaje, że nie wie o co chodzi! Pieprzony egoista! - mówiła do siebie w myślach, a jej zdenerwowanie wzrastało z każdą minutą.
- Powiedz nam co się stało, porozmawiaj z nami a my spróbujemy ci pomóc. - wspierała swojego towarzysza nauczycielka
- Gówno wiecie! Pieprzycie tylko bez sensu! Nie wiecie o mnie nic! - zaczęła krzyczeć. - A ci którzy nawet coś wiedzą niech lepiej się odwalą bo to między innymi przez nich to wszystko !- mówiąc to patrzyła prosto w oczy Tomka.
W gabinecie jakby czas przestał pędzić. Ani Tomek, ani pani Marlena nie mogli wykrztusić z siebie słowa. Inga wstała i wybiegła z pokoju trzaskając drzwiami. Nie wróciła do klasy. Wybiegła ze szkoły i nie zatrzymując się biegła przed siebie, co jakiś czas potrącając przechodniów.
***
- Oliwia, spakuj proszę torbę Ingi i przynieś mi ją potem do pokoju nauczycielskiego- powiedziała w drzwiach pani Marlena, po czym od razu zamknęła je i zwróciła się do Tomka. - Trzeba zawiadomić jej rodziców, nie wiemy gdzie ona teraz jest jeśli coś jej się stanie poniesiemy pełną odpowiedzialność. Gdzie ona może teraz być ? Cholera co się dzieję z tą dziewczyną..
- Spokojnie, znajdzie się. Inga to rozsądna dziewczyna na pewno nie zrobi nic głupiego. - uspokajał ją.- Niech pani się nie denerwuję, zabiorę z pokoju swoje rzeczy i pojadę jej szukać.
- Dobrze. Jeśli czegoś się dowiesz daj mi od razu znać.
Chwilę później Tomek był już w swoim samochodzie i odpalał silnik.
Wyciągnął swój telefon i wybrał numer Ingi. - Abonent ma wyłączony telefon lub jest poza zasięgiem siedzi, proszę zadzwonić później.
- Cholera! - zaklął i ruszył w stronę miasta.
***
Inga szła ulicami miasta, ze słuchawkami w uszach. Było jej zimno, nie wzięła z klasy ani torby ani płaszcza, kiedy to sobie uświadomiła było już za późno żeby się wrócić. Nie miała ochoty wchodzić do klasy i patrzeć na te wszystkie twarze.
Weszła do jakiegoś mało ciekawego baru, w którym przesiadywali w większości starzy obleśni mężczyźni. Wszędzie było pełno dymu, i czuć było zapach potu i alkoholu. Jednak w tym momencie nie zależało jej na estetyce. Zamówiła herbatę, i usiadła w jakimś kącie. Dwa stoliki od niej siedziało dwóch starych facetów około czterdziestki. Patrzyli na nią i zapraszali na drinka, odmówiła.
Po chwili do jej stolika podszedł kelner i podał zamówioną wcześniej herbatę.
Był młody. Miał około 20, kruczo czarne włosy i niebieskie oczy. Był postawnym mężczyzną o miłym i ciepłym uśmiechu.
Inga podziękowała za herbatę i objęła ją swoimi zmarzłymi dłońmi. Piła powoli i czuła jak ciepły płyn rozgrzewa jak przełyk, i stopniowo cały organizm.
Dwóch oprychów wciąż obserwowało Ingę i co jakiś czas rzucało sprośne komentarze.
Nie chciała ich słuchać ale nie chciała też wychodzić na zewnątrz.
Udawała, że ich nie słyszy, i ignorowała wszelkie zaczepki. Po chwili jednak dwaj mężczyźni wstali i ruszyli w stronę dziewczyny.
- No co jest laluniu? Nie podobamy ci się ? - zaczął jeden z nich.
- Odczepcie się. - powiedziała Inga. W środku wszystko w niej drżało, bała się. Byli od niej dwa razy silniejsi i wyżsi. Do tego pijani. Mogli jej zrobić wszystko.
- Zobacz jaka ostra, może się zabawimy ? Co ty na to kochaniutka? Jest tu miły wc-cik - powiedział drugi i złapał ją za kolano, i kierował ją w stronę ud i krocza.
- Zostaw mnie ! - krzyknęła, i w tym momencie zza pleców obu mężczyzn wyrósł kelner, który przed chwilą podawał jej szklankę z herbatą. Złapał obu za barki i pociągnął do tyłu tak, że ci prawie się przewrócili.
- Nie słyszeliście ? Macie zostawić tą dziewczynę. Albo siadacie grzecznie przy stoliczku i dalej pijecie swoje piwka, albo tak się wami zajmę, że więcej tu o własnych nogach nie wejdziecie. - Rzucił w ich stronę.
- Wszystko w porządku ? - Zwrócił się teraz w stronę dziewczyny.- Jestem Dominik.
- Tak w porządku. Dzięki za pomoc. To nie miejsce dla takich jak ja, pójdę już. - odpowiedziała ciągle oszołomiona dziewczyna i wyszła z knajpy.
- Ej ! Telefon ! - krzyknął chłopak, jednak Inga zdążyła już zniknąć w tłumie przechodniów.
Inni zdjęcia: Ja pati991Ja pati991Ja pati991Na zamku pati991Ja :) nacka89cwaW Ciechocinku pati991Ja nacka89cwaPrzy armacie pati991Nad morzem pati991Na tle morza pati991