Następnego dnia Inga wstała bardzo wcześnie. Ubrała się i pojechała z mamą po Martę która miała wyjść ze szpitala. Jadąc samochodem ani matka ani Inga nie odzywały się, w radio leciały tylko piosenki. Coś tknęło dziewczynę, żeby porozmawiać z matką. Bała się ale zaryzykowała.
- Mamo.. - powiedziała z wachaniem i nie pewnością w głosie.
- Tak ?
- Czy ty mnie kochasz ?
- Co to za głupie pytanie? Kompletnie ci odbiło ?
- Odpowiedz.
- Oczywiście że tak. Inga o co ci znowu chodzi ?
- Chodzi mi oto, że czasami mam wrażenie jakbym była dla ciebie ciężarem.. Jakbyś chciała się mnie pozbyć, bo beze mnie było by ci lepiej.. Że Marta to teraz cały twój świat.. A ja tylko przeszkadzam..- mówiąc to Inga lekko się rozpłakała.
Mama zjechała na pobocze i siedziała nie ruchomo. Jakby słowa córki przenikały ją od góry do dołu i wchodziły w każdy kawałek jej ciała. Wkońcu drgnęła.
- Córeczko.. To wcale nie tak. Wiem ostatnio wszystko się pozmieniało, stałam się nerwowa. Miałaś prawo tak pomyśleć ale wcale tak nie jest. Ciąża Marty, dziwne zachowanie ojca.. To wszystko sprawia, że nie potrafię normalnie funkcjonować. Nie potrafię kontrolować emocji i tego co robię.. Przepraszam, tak bardzo cię przepraszam.. - mówiąc to zaczęła płakać, położyła ręce na kierownicy i wtuliła w nie swoją głowę.
- Przecież kiedyś potrafiłaś ze mną rozmawiać o problemach. To wszystko się zmieniło od czasu kiedy pojawiła się Marta. To ona mi ciebie zabiera, nienawidzę jej za to!
- Nie obwiniaj jej za to czego winna jestem ja. Jestem dorosła mam dzieci powinnam potrafić panować nad życiem tymczasem tracę kontrolę.
- Człowiek uczy się całe życie. Nie możesz chcieć wszystkiego robić sama. Bo sama nie jesteś. A teraz przestań płakać i ruszamy. Marta będzie się niepokoić. - mówiąc to Inga podała mamie husteczkę i pogładziła po głowie uśmiechając się w taki sposób w jaki od dawna nawet nie próbowała.
- Jesteś taka mądra.- oddała uśmiech mama i włączyła silnik.
Jadąc dalej nie rozmawiały zbyt wiele. Ale Inga wiedziała, że od teraz mama nie jest jej wrogiem, i nigdy nim nie była. Obie zatraciły gdzieś siebie w ciągu ostatnich miesięcy. Inga była dumna z siebie, że w końcu przełamała lody jakie dzieliły ją i mamę. Przeszkodą nie była Marta, a one same.
***
O 13 były już w domu. W drodze powrotnej, Inga wraz z mamą śmiały się i dużo rozmawiały. Marta była tak zdezorientowana, że Inga prawie nie mogła powstrzymać się od wyśmiania się jej w twarz. Ewidentnie Marcie przeszkadzała atmosfere jaka wdarła się między córkę a matkę. Jednak nie była w stanie nic zrobić.
O 13.30 Inga poinformowała mamę, że wychodzi i wróci wieczorem.
Zaraz za drzwiami włożyła słuchawki. Przeleciała przez listę odtwarzania i włączyła Eminem - Space Bound.
Przeszła dwie ulice, w jej głowie panowała pustka. Nie potrafiła zebrać myśli. Nogi same ją niosły.
Nawet nie zauważyła kiedy dotarła pod umówione miejsce. Weszła do środka, i usiadła w tym samym miejscu co kilka dni wcześniej. Kawiarnia stwarzała miejsce jakby zatrzymywał się w niej czas, ten sam barman, i znajome twarze które zapamiętała z poprzedniej wizyty, byli to stali klienci.
Inga zamówiła sok pomarańczowy i spojrzała na zegarek. Była 14. Zastanawiała sie, czy Kamil przyjdzie wcześniej, czy może się spóźni. Przyjdzie. Tego była pewna.
Siedziała a przez jej głowę przewijały się obrazy jak w filmie, wszystkie wydarzenia, początkując od dziwnej wizyty w firmie po spotkanie z Tomkiem. - Boże przecież to jak z jakiegoś filmu, kompletnie nie realne. - powiedziała do siebie szeptem.
W tym momencie podszedł kelner i przyniósł sok. Inga napiła się i spojrzała przez okno. Po drugiej stronie ulicy pod światłami zauważyła samochód Kamila. A więc już przyjechał. Za chwile, wejdzie do restauracji, stanie przed nią i spojrzy tym zaczarowanym wzrokiem pełnym miłości.
Dzwi otworzyły się a zza nich wyłoniła się postać Kamila. Szedł w jej stronę uśmiechając się. Miał na sobie niebieską koszule, jasne spodnie z krokiem, i białe conversy. Jego włosy jak zawsze ułożone były w charakterystyczny artystyczny nie ład. Podszedł do niej i pocałował w policzek.
- Cześć księżniczko, pięknie dziś wyglądasz wiesz ? - wyszczerzył zęby, i usiadł na przeciwko niej
- Dziękuje. - odparła sucho.
- No to mów. Dlaczego tak bardzo chciałaś ze mną porozmawiać, co się stało ? - teraz mówił już poważnie. Zniknął uśmiech, a oczy przybrały wyraz strachu i nie pewności.
- Chciałam z tobą porozmawiać o czymś bardzo ważnym.. - obkręcała palcami szklankę z sokiem i mówiła - chodzi o to że.. Pamiętasz mówiłam ci kiedyś o chłopaku z internetu. Może nie dużo ale nabąknęłam.
- Coś kojarze. Tomek ?
- Tak. Chodzi o to, że ja go kochałam. On potem się nie odzywał. A kiedy wróciłam ze spotkania z tobą, on stał pod moim domem. Skończył studia, i przyjechał tu do Chojnic. Będzie pracował w mojej szkole.
- I co w związku z tym ? - zmarszczył brwi nie rozumiejąc do końca co chce mu powiedzieć Inga - Jak to ma się do nas ?
- Chodzi o to, że nie mogę z tobą być.. - chciał coś powiedzieć ale przerwała mu - nie przerywaj. Kocham cię. Ale on też nie jest mi obojętny, nie mogę być z tobą czując coś do niego. Nie mogę być z żadnym z was. Nie chce was ranić.
- Ale Inga nie możesz.. Nie możesz mnie zostawić, wiesz jak bardzo mi na tobie zależy ? Od jak dawna staram się żebyś mnie zauważyła, zobaczyła to jak bardzo cię kocham. Przecież też mnie kochasz, sama to powiedziałaś!
- Kamil. Nie mogę, po prostu nie mogę. - do jej oczu znowu napłynęły łzy.
- Błagam cię, nie rób nam tego..
- Przepraszam. - wstając podniosła torebkę z ziemi i wybiegła.
Kamil został w środku, siedział i patrzył w szklankę do połowy wypełnioną sokiem. Czuł jakby jakiś paraliż ogarnął jego ciało.