Stał na przeciw niej i patrzył głęboko w oczy. Lekki, letni wiatr podwiewał jej włosy do tyłu tak, że w jego oczach wyglądała niesamowicie.
Ingę zalał rumieniec. Nie wiedziała co ma zrobić, co powiedzieć, jak się zachować.
Kamil patrzył na nią jak w obrazek. Od dawna chciał pokazać jej jak bardzo jest dla niego ważna, i jak baardzo mu na niej zależy. Teraz już wiedział, że musi zaryzykować.
- Dlaczego to zrobiłaś ? - spytał wciąż wpatrując się w jej brązowe oczy.
- Sama nie wiem.. To jakoś tak samo.. Nie powinnam była. Przepraszam. - powiedziała i wyrwała się z jego dłoni ciągle leżących na jej talii. - Nie powinnam była wiem. Jestem durną małolatą a ty prawie dorosłym facetem. Przepraszam jeszcze raz. Lepiej będzie jak wróce do domu sama. - mówiąc to przebiegła na drugą stronę ulicy i wsiadła do akurat nadjeżdżającego autobusu.
- Cholera ! - zaklnął i uderzył pięścią w dach samochodu - Dlaczego jej nie zatrzymałeś kretynie ?!
Inga usiadła na miejscu przy oknie i przez chwilę patrzyła na zdenerwowanego Kamila.
Cały czas nie potrafiła wytłumaczyć co skłoniło ją do tego aby go pocałować. Dzieliły ich 4 lata, w jego oczach była gówniarą. Traktował ją jak młodszą siostre. Nic więcej. Tak się jej przynajmniej wydawało.
Autobus przejechał cztey ulice, dopiero wtedy Inga zauważyła, że jedzie w całkowicie odwrotnym kierunku od jej domu. Wysiadła na kolejnym przystanku, i ruszyła przez zatłoczone ulice.
Pomyślała, że musi odwiedzić Marte. Jakoś spróbować z nią porozmawiać, i dowiedzieć czegoś na temat znajomości z bogatym przedsiębiorcą. Do szpitala miała jakieś 20 minut drogi. Mogła wsiąść w autobus nr. 3 i pokonać ten odcinek nie obciążając nóg, ale miała ochotę na spacer.
Był to letni dzień, świeciło słońce tak że na skórze pojawiały się krople potu, jednak lekko chłodny wiatr sprawiał, że pogoda była idealna.
W jej głowie wrzało od emocji i wrażeń. Cały czas czuła na sobie jego delikatny zapach, dotyk dłoni i ust tak subtelnie i idelanie łączocych się z jej ustami. Chciała żeby był przy niej cały czas. Nie potrafiła wytłumaczyć sama przed sobą dlaczego tak szybko stał się dla niej kimś ważnym. Może chciała przez to pomóc sobie zapomnieć o Tomku ? A może po prostu dlatego, że okazał jej tyle ciepła i czułości.
Z rozmyślań wytrąciła ją trąbiąca taksówka, pod której koła prawie wpadła wtargnąwszy na jezdnie przy czerwonym świetle.
Szpital mieścił się po drugiej stronie ulicy. Kiedy światło zmieniło się na zielone Inga przeszła przez pasy i po chwili była już w szpitalu. Przeszła przez hol główny, i po chwili była już obok sali Marty. Wzięła dwa głebokie oddechy i weszła.
- No wkońcu się zjawiła nasza dama ! - usłyszała od bratowej na przywitanie.
- Miałam kilka spraw na głowie.Jak sie czujesz ? - powiedziała ze spokojem.
- Normlanie, a jak mam się czuć ?
- A dziecko ?
- No to się go zapytaj - powiedziała z tak rażącym jadem w głosie Marta , że Inga nie wiedziała co ma zrobić.
- Wiesz to nie był chyba dobry pomysł, żebym tu przyszła. Cześć. - powiedziała i wybiegła z sali.
Kiedy wychodziła ze szpitala dostała sms. Nadawcą był Kamil.
" Inga spotkajmy się w parku, na ławce koło fonatnny o 15. Proszę Cię przyjdź. Muszę z Tobą porozmawiać. Kamil "
Patrzała przez chwilę na wyświtlacz, po czym schowała telefon do torebki, i ruszyła w kierunku parku. Wiedziała o jaką ławkę chodzi. To tam zaczęła się ich znajomość, poznał ich Oskar, kolega z klasy Ingi.
Do parku miała jakieś 2 km. Szła wolnym krokiem oddychając głeboko. Nie miała pojęcia co chce jej powiedzieć.- Pewnie powie mi że dobrze jest jak jest i żebym sobie zbyt wiele nie wyobrażała- myślała.
Miajała masę ludzi, ulic, samochodów. Zastanawiała się dokąd się tak śpieszą ? Jedni do pracy, drudzy na spotkania tak jak ona a jeszcze inni bez celu. Dla każdego z nich ten dzień miał inne znaczenie, dla jednych lepsze dla drugich gorsze. Próbowała wyczytać z twarzy poszczególnych osób jakie dla nich ma znaczenie, ale nic nie widziała.
Zbliżała się do parku, dochodziła 15. Serce zaczęło jej bić mocniej, oddech stał się nerwowy. Szła teraz w stronę umówionego miejsca, które widziała już z daleka. Przy fontannie stał już Kamil. Kiedy podeszła odwrócił się. Miał przy sobie bukiet czerwonych róż, były piękne nigdy wcześniej nie widziała tak wyrazistego koloru.
- Cześć. - powiedział patrząc na jej przestraszoną i nie pewną minę. Włosy upadały na jej kraciastą koszulę.- Nie bój się, nie powiem ci nic złego.
- Mam nadzieję. Kamil chcę żebyś wiedział..
- Stój. - przerwał jej.- Teraz ja mówię. A Ty masz mnie słuchać, zrozumiano ? - skinęła potwierdzająco głową.- No więc tak. Od dawna jesteś dla mnie kimś więcej niż tylko znajomą. Od początku widziałem w tobie coś niesamowitego. Nie jesteś jak większość tych nie okrzesanych małolat który paplają ciągle bezsensu. Jesteś wyjątkowa. Idealna dla mnie. Chcę Ci powiedzieć że bardzo mi na tobie zależy. - Mówiąc to podszedł do niej. Stali teraz na przeciwko siebie- Inga, kocham cię.
Dziewczyna stała jak wryta, nie wiedziała czy sobie z niej żartuje, czy to tylko jej się śni.
- Powiedz coś.
- Zaskoczyłeś mnie. I to bardzo.. Myślałam, że jestem dla ciebie jak siostra. Dlatego nie robiłam sobie nadziei. Ale od jakiegoś czasu, nie potrafię kontrolowac tego co do ciebie czuje. Po prostu nie umiem. Od naszego pocałunku na imprezie, wciąż o tobie myślę. - powiedziała i spojrzała mu w oczy.
- Chodź no tu.- przyciągnął ja do siebie i pocałował. Inga tonęła w jego objęciach. Czuła się bezpiecznie, czuła, że przy nim zapomina o Tomku.
- A ja już myślałam, że powiesz mi że mam spadać do moich koleżaneczek i z nimi budować zamki z piasku.
- Haha jejciu jakaś ty głupia. - Zaśmiał się do niej.- Na prawdę nie widziałaś, jak bardzo mi na tobie zależy ?
- Oj bo to wszystko wydawało mi się takie dziwne i nie prawdopodobne. Zresztą hej! Nie nazywaj mnie głupią bo zaraz zmienie zdanie i sobie pójdę. - spojrzała na niego unosząc nos do góry i udając focha.
- Ale ja mam dla ciebie taaakie piękne kwiatki.
- No tym razem ci wybczę, ale to pamiętaj tylko tym razem.
- Uwielbiam cię taką wiesz ? - powiedział i przytulił do siebie.
Wyglądali idealnie, był od niej wyższy sięgała mu mniej więcej do ramion. Patrząc na nich można było pomyśleć, że są dla siebie po prostu stworzeni i nic i nikt nie ma prawa ich rozdzielać. Nawet oni sami.
Chodzili po parku jeszcze ok. dwóch godzin, śmiali się, przytulali, całowali i rozmawiali. O Marcie, o tajemniczym facecie i problemach z mamą. Inga od dawna nie miała okazji z nikim porozmawiać tak szczerze i od serca. Dlatego też marzyła tylko o tym aby to trwało już cały czas. Żeby była z Kamilem szczęśliwa i aby mogli być ze sobą.
Sielankę przerwał telefon od mamy Kamila która koniecznie potrzebowała pomocy syna.
- Przepraszam muszę jechać pilna sprawa. Ale odwiozę cię do domu.
- Nie coś ty, jest taki piękny dzień, zrobię coś dla swojego zdrowia i się przejdę. - uśmiechneła się do niego, przytuliła i pocałowała w policzek. - Jedź już! Mama nie może czekać.
- Jesteś kochana wiesz ? Zadzwonie wieczorem. Pa mała! - powiedział i pobiegł w kierunku samochodu.
Inga nie wierzyła w to co się działo. Miała Kamila, chłopaka idealnego. Miała nadzieje, że wkońcu zapomni o Tomku, i zacznie żyć na nowo z Kamilem. Powąchała róże, uśmiechnęła się do nich i ruszyła w stronę domu.
***
Kiedy weszła na ulice Dworcową na której mieszkała, zobaczyła że koło jej domu stoi jakiś nieznany jej samochód. Nie spodziewali się gości, a nawet jakby to znała samochody jakimi jeździła jej rodzina i na pewno nie jeździli takimi. Ciekawa kto ich odwiedził przyśpieszyła kroku. Kiedy stanęła przed domem zamurowało ją. Poczuła jak temperatura podchodzi w jej ciele, dostała ataku gorąca i trochę zakręciło jej się w głowie, po chwili wszystko ustało. Patrzała przed siebie i dalej nie wierzyła w to co widzi. Przed nią, zaledwie kilka metrów od niej, w całej okazałości stał Tomek.