photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 10 PAŹDZIERNIKA 2015

11. Pustka duszy

"Pustka duszy" cz. 11

 

Do końca dnia nikt się nie odezwał w sprawie Amigo. Amigo, bo tak go nazwałam. Nie reagował na to imię. Nic dziwnego, przecież na pewno miał swoje. Ale musiałam go jakoś wołać. Wymyśliłam Amigo, bo słowo "przyjaciel" najlepiej do niego pasowało. WIeczorem wyszłam z nim na dwór. Usiadłam przy drewnianym stole, Amigo siedział wygodnie na moich kolanach i obrabiał kostkę z obiadu. Nagle usłyszałam głos silnika auta i zmrużyłam oczy. Ten dźwięk raczej nie często jest słyszany w naszej samotni. Blask świateł nieco mnie oślepił, choć na dworze panowała przysłowiowa "szarówka". Dopiero kiedy auto zaparkowało tuż pod naszą bramą, uzmysłowiłam sobie, że skądś je znam. Nie sądziłam, że Szymon mówił serio. Zdębiałam na jego widok. On na mój wręcz przeciwnie.

- Cześć! - krzyknął wesoło i pomachał z odległości. Zamknął kluczem drzwi samochodu i podszedł do ogrodzenia. - mogę wejść?

- Jasne, już Ci otwieram. - złapałam mocniej Amigo i podeszłam do bramy. Szymon wyglądał jakby dopiero co wyskoczył z wanny. Włosy nie do końca wysuszone, postawione w sztorc i ten aromat perfum połączony z owocowym żelem do kąpieli, który aż wżerał się w moje nozdrza.

- Nie przeszkadzam? - spytał, zatrzymując swój wzrok na Amigo. - jaki piękny.. ale.. zaraz, zaraz.. - zmrużył oczy. - czy ja przypadkiem już go gdzieś nie widziałem dzisiaj? - spojrzał na mnie wymownie.

- Tak, te plakaty na każdym słupie to moja sprawka. - zaśmiałam się. - nie kojarzysz, kto mógłby zgubić tak piękne zwierzątko?

- Nie.. nie kojarzę go. W tych rejonach to normalne. Albo zwierzaki giną, albo są po prostu porzucane..

- Trzymajmy się lepiej pierwszej wersji. - potrząsnęłam głową. - siadaj, przyniosę coś do picia. Na co masz ochotę?

- Hania, przecież mieliśmy wyjść.. to ja miałem zabrać Cię na kawę.. - splótł ręce na piersi, przybierając obrażalską pozę.

- Raczej to ja powinnam była Ci podziękować za.. no wiesz.. - uśmiechnęłam się. - więc jak.. kawa? herbata? sok?

- A masz może piwo? - uniósł brew do góry, wyginając je w zabawny sposób.

- Chcesz wracać na nogach do domu? - kiwnęłam w stronę auta.

- A co to jedno piwko.. - obruszył się.

- Niestety, takiego trunku nie posiadam. - rozłożyłam ręce. - zaraz wracam.

Obróciłam się na pięcie i weszłam do domu. Zostawiłam Amigo w werandzie, w jego własnym kartonowym domku.

 

Zabrałam z lodówki sok, wrzuciłam parę ciastek do miski i już miałam wychodzić, gdy na drodze stanęła mi mama. Przybrała surową pozę, spoglądając na mnie groźnie. Zrobiłam wystraszone oczy.

- Co jest..? - przełknęłam głośno ślinę.

- Dlaczego mi nie powiedziałaś, że będziemy mieli gościa? - ściszyła głos.

- Bo zapomniałam. - skrzywiłam się. - serio. - dodałam, gdy widziałam niewierzący wzrok mamy.

- Może zrobię wam coś na kolację?

- Daj spokój, Szymon pewnie zaraz pojedzie.. w ogóle nie wiem po co przyjechał. - wzruszyłam ramionami, minęłam mamę i wyszłam na zewątrz do gościa.

- W zasadzie fajnie tutaj macie.. tak cicho.. - odchylił się na krzesełku i zarzucił ręce na kark. - jak Ci się tu mieszka?

- Idzie się przyzwyczaić. - odparłam. - jak w pracy?

Zmieniłam celowo temat, żeby nie rozmawiać o mnie. Niestety, chłopak był na tyle przebiegły, że i tak do tego wrócił. Usilnie chciał poznać moją historię, więc po krótkim namyśle opowiedziałam mu jak i dlaczego się tutaj dostałam.

- Przykro mi, nie wiedziałem o Twoim tacie.. - spuścił wzrok.

- Nie wiedziałeś.. - wzruszyłam ramionami. - jest mi ciężko, ale trzeba żyć dalej.. - otuliłam się własnymi ramionami. Powiał lekki wietrzyk.

- I co dalej będzie..? - szepnął chłopak. Spojrzałam na jego zaciekawione oczy. Biło od nich ciepło.

- Nie wiem. Nie chcę tutaj zostać.. nic mnie tu nie trzyma.. chcę wrócić do domu, do szkoły, do przyjaciół.. nie wiem.. jest mi z tym cholernie ciężko.. - zdałam sobie sprawę, że zaczynam łamać głos. Niedobrze. Nie miałam ochoty rozklejać się przed obcym chłopakiem.

- Spokojnie, na pewno wszystko się ułoży.

Niespodziewanie pochylił się do przodu i chwycił moją dłoń, spoczywającą na stole. Spojrzałam na niego z wdzięcznością i dałam się pocieszać. W tym samym momencie drzwi domu się otwarły i na ganek wyszła mama. Szybko cofnęłam rękę i spojrzałam na jej sylwetkę, odbijającą się w świetle żarówki z przedpokoju.

- Dzieciaki, może wejdziecie do domu? zrobiłam kolację.. jesteście głodni?

- Dobry wieczór, tak w ogóle. - Szymon wstał i podał rękę mojej mamie. - bardzo dziękuję za propozycję, ale będę już leciał.. nie chciałbym przeszkadzać..

- Nie przeszkadzasz. - wyrwało się z moich ust. Chłopak uśmiechnął się triumfująco, a ja przygryzłam wargę z własnej głupoty.

- Chodźcie, chodźcie. Zrobiłam naleśniki z owocami. Nie mogą się zmarnować. - machnęła na nas ręką.

Dołączyłam do chłopaka i razem udaliśmy się za mamą do pachnącego domu.

 

Na naleśnikach jednak się nie skończyło. Szymon swoim zabawnym uosobieniem, gadką i sposobem w jaki opowiadał o swoich przeżyciach, owinął sobie mamę wokoło palca, przez co naprętce uszykowała dla nas makaronową zapiekankę z kurczakiem. Przez ten czas zostaliśmy sami.

- Wyjdziemy na zewnątrz? - zapytał chłopak. Zgodziłam się.

Nagle wyjął paczkę papierosów z kieszeni i wsadził jednego do buzi.

- Chcesz? - posunął paczkę w moją stronę. Skrzywiłam się z obrzydzeniem.

- Nie dzięki.. jak możesz to palić? fuu.. - machałam ręką gdy dym podleciał do mojej twarzy.

- To się nazywa uzależnienie. - uśmiechnął się cwaniacko. Pokręciłam głową. - próbowałem parę razy rzucić, ale bez rezultatu.. zresztą, po co?

Wzruszył ramionami. Coś się zmieniło w jego zachowaniu, choć sama nie wiedziałam co. Potrząsnęłam głową. Może mi się zdawało.

 

CDN.

 

 

Komentarze

Photoblog.PRO thewords Ładnie napisane
10/10/2015 13:04:32

Informacje o mojeopowiadania19


Inni zdjęcia: Tradycyjny biał barszcz bluebird11*** staranniemilczysz*** staranniemilczysz*** staranniemilczysz*** staranniemilczyszJan Rosół bluebird11*** coffeebean1MOJE WIELKANOCNE SŁODKOŚCI xavekittyxja patrusiagdja patrusiagd