photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 10 PAŹDZIERNIKA 2015

9. Pustka duszy

"Pustka duszy" cz. 9

 

Następnego dnia wstałam skoro świt. Postanowiłam zrewanżować się mamie i naszykowałam dla nas śniadanie. Wczorajsze pieczywo nie było najlepszej jakości, ale w połączeniu z warzywami i dużą ilością sosów kanapkowych dało się zjeść z apetytem. Zapach kawy sprowadził zaspaną mamę prosto do kuchni.

- Cześć.. - powiedziała przeciągle, opierając się o futrynę.

- Hej. Siadaj.. naszykowałam co nieco. - uśmiechnęłam się blado.

Mama posłusznie zajęła miejsce i ziewając, zabrała się za jedzenie.

- Masz na dzisiaj jakieś plany? chciałabym pojechać do miasta..

Pomysł mamy wydał mi się o tyle zaskoczeniem, że wybałuszyłam na nią oczy. Do tej pory unikała ludzi i miasta.

- Świetnie, możemy jechać. - odparłam natychmiast.

Po śniadaniu nastąpiło krótkie ogarnięcie i w przeciągu trzydziestu minut byłyśmy gotowe do odjazdu. Mama kolejny raz mnie zaskoczyła: włożyła swoje ulubione, eleganckie ubrania i nawet umalowała oko. Nie musiałam nic mówić. Rozumiałyśmy się wzrokowo. Posłałam w jej stronę pełen pocieszenia uśmiech.

 

Mama wjechała do miasta z taką pewnością, jakby conajmniej znała je jak własną kieszeń. Nie byłam wcale zdziwiona. Skoro przyjeżdżali tutaj co rok z tatą to znała je doskonale. Zaparkowała pod rzędem sklepów. Z prawej spoglądały na nas sztuczne manekiny obwieszone najmodniejszymi strojami, z lewej wywieszone sztuczne ryby, które miały za zadanie informować o sklepie z rybną zawartością.

- Masz zamiar coś kupować? - spytałam rodzicielkę. Całą drogę milczała na ten temat.

- Tak. - odparła krótko. Wysiadła z auta więc i ja poszłam w jej ślady.

Przeszłyśmy wzdłuż pasażu handlowego, podziwiając wystawy sklepowe. Byłam ciekawa gdzie mama planuje się zatrzymać, ale nie pytałam o nic. Zdzwiło mnie, kiedy stanęłyśmy przed hurtownią z rowerami. Uniosłam brwi do góry, marszcząc czoło w zdziwieniu. Mama spoglądając na moją minę, uśmiechnęła się niewinnie.

- No chodź, chodź.. - złapała mnie pod ramię i popchnęła w stronę wielkich, niebieskich drzwi. W moje nozdrza uderzył typowy zapach opon rowerowych. Mama od razu zagadnęła jednego z pracowników pytając o dobre, miejskie rowery. Sprzedawca zaczął polecać, wymieniać, zachwalać, a ja stałam zdębiała na środku hali, zachodząc w głowę o co chodzi.

- Mamo.. możemy pogadać? - zawołałam za nią, gdy przechodzili do następnego rzędu rowerów. Mama uśmiechnęła się przepraszająco do młodego pracownika i stanęła przy mnie.

- Co tam..? upatrzyłaś sobie jakiś?

- Mamo, po co mi rower? mam już przecież jeden.. i dobrze wiesz, że bardzo mi pasuje.. - zmarszczyłam gniewnie czoło.

- Chciałabym kupić nam obu rowery.. żebyśmy urządzały sobie tutaj wycieczki rowerowe..

- Tutaj?! - pisnęłam jej do ucha. - jak to.. tutaj?

- Kochanie.. ja wszystko sobie przemyślałam.. chciałabym żebyśmy tutaj zamieszkały.

Świat się zatrzymał. Wszystkie opony zaczęły wirować w moich oczach. Złapałam się za głowę i spojrzałam na mamę przerażonym wzrokiem.

- Wszystko okej? - spytała przestraszona.

- Jak może być okej, mamo? co Ty wymyśliłaś?! - tym razem nie kontrolowałam swojego tonu głosu. Dwaj pracownicy, ubrani w firmową odzież zwrócili na nas uwagę. Miałam to w nosie. 

- Wyjdźmy na zewnątrz. - powiedziała stanowczym głosem, chwytając mnie za ramię.

- Postanowiłaś zaplanować nasze życie za swoimi plecami.. nasze życie, tak? moje życie?! - naskoczyłam na nią, nie dopuszczając ją nawet do słowa.

- Posłuchaj mnie.. ja..

- Nie będę Cię słuchała, nie tym razem mamo. - popatrzyłam na nią ze złością i łzami w oczach i oddaliłam się na parę metrów.

- Zaczekaj, Hania.. pogadajmy. - krzyknęła za mną.

Miałam ochotę uciec od niej jak najdalej. Serce jednak wybrało inną drogę.. przystanęłam, odwróciłam się do niej i podeszłam spokojnym krokiem. Założyłam ręce na piersi i czekałam co ma do powiedzenia.

 

- Ostatnie wydarzenia dały mi dużo do myślenia.. chciałabym tutaj zamieszkać na stałe.. wiem, że to nie jest szczyt Twoich marzeń, wiem, że masz wszystko w Warszawie, ale.. posłuchaj.. - podeszła do mnie bliżej i chwyciła dłonie. - wszystko nam się ułoży. Z czasem wszystko się ułoży.

Moja twarz nie wyrażała żadnych emocji. Stałam jak posąg, słuchając słów, których nie chciałam do siebie dopuszczać.

- Jeśli chcesz to tu zostań. Na mnie nie licz. Przykro mi mamo, ale ja nie zostawię szkoły, tańca, przyjaciół.. dlaczego o mnie nie pomyślałaś?

- Pomyśłałam. Dzwoniłam, żeby popytać o tutejsze szkoły.. widziałam nawet ulotkę studia tańca.. chciałabym, żebyśmy zaczęły wszystko od nowa..

- Ale dlaczego tutaj? - upór mamy nie mieścił mi się w głowie. Byłam zrozpaczona.

- Bo w Warszawie za dużo już przeszłam.. chcę się odciąć od tego miasta..

Pokręciła głową, odwracając twarz. Chciała tym gestem wzbudzić moją litość, ale nie bardzo jej to wyszło. Za bardzo byłam zła.

- Wracam do domu. Jeszcze dzisiaj zadzwonię do Tomka i.. - ucięłam, bo zdałam sobie sprawę, że nie wiem co powiedzieć.

- Przemyśl to sobie wszystko. - poklepała mnie po ramieniu i wsiadła do auta.

Spojrzałam na nią ukradkiem, wycierała oczy chusteczką. Westchnęłam głęboko i zajęłam miejsce pasażera. Bez słowa opuściłyśmy parking sklepu rowerowego i w ciszy dotarłysmy do domu.

 

CDN.

 

 

Informacje o mojeopowiadania19


Inni zdjęcia: Surfinie mają cieplutko. halinam:) dorcia2700TULIPANY ... part 13 xavekittyxTULIPANY ... part 12 xavekittyxTULIPANY ... part 11 xavekittyx1459 akcentova29/ 04/ 25 xheroineemogirlxmajowa poezja takapaulinkaOdklejka cz.2 downwardspiral... maxima24