"Miłosna obsesja" cz. 14
Usiadłam przed namiotem na krzesełku i próbowałam się uspokoić. Nagle ktoś położył rękę na moim ramieniu. Wstałam z wrzaskiem jak oparzona.
- Boże, dziewczyno.. co się stało? - zapytał Piotrek.
- Człowieku, nie strasz mnie tak więcej. - opadłam znów na siedzenie.
- Coś się stało? jesteś strasznie blada.. no i cała się trzęsiesz.
- N..nic się nie dzieje. - wydukałam. - ale możesz mi podać wodę.
- Jasne, trzymaj.
Wzięłam od Piotrka butelkę wody i wypiłam prawie jednym haustem cały litr. Poczułam się jak balon.
- Gdzie jest Dorota? - zapytałam.
- Nie wiem, wyszła chyba do sklepu. Też pytała o Ciebie, nawet dzwoniła.
- Faktycznie. - spojrzałam na telefon. - dobra, jakoś muszę ją znaleźć.
Potrzebowałam jej w tej chwili. Bardzo.
Znalazłam ją dopiero po 15 minutach, kroczyła z siatkami przez deptak. Podleciałam do niej jak wystrzelona z armaty.
- Dorota! nie uwierzysz co się stało! - naskoczyłam na nią.
- Matko.. co się dzieje?
- Adam! Adam tu jest!
- Co? o czym Ty mówisz?! - spytała zdziwiona.
- Widziałam go niedawno przed bankomatem! jak Boga kocham, myślałam że dostanę zawału!
- Mój Boże.. co on tu robi?!
- Też bym chciała to wiedzieć! normalnie zaraz mi serce wyskoczy. Czy on mnie śledzi?
- Ja nic Tomkowi nie mówiłam.. - zastrzegła od razu Dori. - sama wiesz jakie mamy stosunki. Na razie się poznajemy więc o was nawet nie gadamy.
- Nie no spoko, wierzę. Ale ta sprawa jest dla mnie dziwna. Co ja mam teraz robić?
- Nic. Udawaj, że nie wiesz o jego obecności tutaj i baw się dobrze.
- Łatwo mówić.. - mruknęłam pod nosem i w objęciu wróciłyśmy do namiotu.
Po obfitym śniadaniu ruszyliśmy na plażę. Chłopacy wzięli piłki i zamierzaliśmy grać w co tylko się dało. No i tak też było. Oprócz tego, że Piotrek prawie wybił mi zęby podczas gry w siatkę, a Michał nabił mi siniaka bo wleciał na mnie przypadkowo, to było bardzo fajnie. Nie przejmowałam się tym, że Adam tutaj jest. W ogóle o nim nie myślałam, ale do czasu..
Wieczorem poszliśmy na małą potańcówkę do klubu. Ludzi był ogrom, więc imprezę przeniesiono na zewnątrz. Byłam po paru drinkach i piwach, więc zabawa była przednia. Wygłupialiśmy się ze wszystkimi, nawet z nieznajomymi osobnikami. W pewnej chwili zrobiło mi się bardzo gorąco więc wyszłam na zewnątrz. Dorota chwile była ze mną, ale jakiś koleś zabrał ją na parkiet więc poszłam na mały spacerek. Nie bałam się. Po alkoholu zawsze jestem odważniejsza. I nawet nie pomyślałam o Adamie, dopóki nie ujrzałam go siedzącego na molo.
Była ciepła noc, księżyc odbijał swój blask w tafli jeziora, a Adam siedział przygarbiony na pomoście i wpatrywał się w swoje kołyszące nad wodą stopy. Aż coś mnie w sercu zakuło.. olałam powiedzenie: "pierwsza się nie odezwę" i podeszłam do niego. Chciałam zrobić to jak najciszej, ale niestety jedna deska w molo strasznie zaskrzypiała. Adam spojrzał na mnie dwa razy, mrugając z niedowierzaniem oczami. Momentalnie wstał i do mnie podszedł.
- Czy ja śnie? - zapytał zszokowany.
- No nie wiem, zależy o czym..
- Boże, Kornelio.. co Ty tu robisz?! skąd wiedziałaś gdzie jestem?
- Żeby nie było.. nie śledziłam Cię ani nic z tych rzeczy. Przyjechałam ze znajomymi pod namioty, ujrzałam Cię dzisiaj przed bankomatem. I spoko, też myślałam, że śnię.
- Jejku.. nie uważasz, że to przeznaczenie? - uśmiechnął się niepewnie.
- Wydaje mi się, że w tej sytuacji nie ma mowy o przeznaczeniu.
- Wiem, nie wyszło tak jak powinno.
- Wytłumaczysz mi, dlaczego?
- Nie pisałem do Ciebie, bo nie byłem pewny czy chcesz tego.. po naszym ostatnim spotkaniu wydawało mi się, że nie chcesz mieć ze mną nic wspólnego. Wyszłaś tak szybko, więc nie chciałem się narzucać.
- Mhm.. a ja myślałam, że za bardzo nie wiedziałeś co zrobić, mając wokół siebie same atrakcyjne dziewczyny.
- Jakie dziewczyny? daj spokój.. tak mi utkwiłaś w głowie, że cały czas o Tobie myślałem.. musiałem przyjechać ochłonąć po tym wszystkim, zapomnieć i poukładać.
- Ale nie udało się zapomnieć co? mam to samo. - westchnęłam.
Adam widząc moją minę, bez słowa podszedł i przytulił. Położyłam głowę na jego torsie i dałam się mocno objąć. Dopiero w tej chwili poczułam jak bardzo mi go brakowało. Jego oddechu, spojrzenia, słów, dotyku. Dosłownie wszystkiego.
- Ja i tak uważam, że to cholerne przeznaczenie. - wyszeptał mi do ucha.
Chcąc nie chcąc, musiałam mu przyznać rację.
CDN.
Pojawią się jeszcze z 2 części i koooooniec :)
Dziś to zakończę :*