Ten proces zaczyna się już w łonie matki
w ciągu życia zgaśnie nade mną płomień lub nad kimś
a gdy ponownie zaświeci, nie będę oderwany
bo gdy mozolnie czas leci, gdzieś spełznę w sobie samym
Nawet gdy mnie pochopnie nawiedzi bujanie w obłokach
nie wydostanę się z sieci utkanej w drobnostkach
które nakażą duszy w ciele wśród barier pozostać
lecz także kluczyć dzień w dzień, gdy znów zajrzę do środka
Uwięzienie ciała w duszy, daje mi pretekst
bym mógł się nadal uczyć, licząc tylko na siebie;
Rodzina podporą w tym wszystkim, a mogąc liczyć na bliskich
mogę być wciąż sobą podnosząc limit nieba w tej chwili
Na tym się właśnie skupiam - na chwili, która jest bieżąca
nieważne ile razy bym upadł - zasilić z wierzchołka
własnej wyobraźni wśród barw szarych, zabliźnić chcę doła
by oznajmić uchachany, że już szlochać nie zdołam
Tym niemniej czasem zbiera mi się ot tak na płacz
wtedy płaczę, gdy toczę z sobą newralgiczne batalia
ale nie chcę powtarzać dziś, co zdołałem wczoraj zaznać
bo chcę w sobie obraz własnych cech cały poznać wachlarz
4 dni temu
16 LUTEGO 2025
3 LUTEGO 2025
2 LUTEGO 2025
26 STYCZNIA 2025
25 STYCZNIA 2025
23 STYCZNIA 2025
19 STYCZNIA 2025
Wszystkie wpisy