Mój organizm już nie wyrabia... Czuje się beznadziejnie, ledwo się ruszam, nogi puchna jak balony i nic nie mogę zrobic, bo później nie potrafię nawet położyć się do łóżka o własnych siłach. Dobrze, że mam Kamila;) Jutro posprzątam mieszkanie, w poniedziałek mama przyjdzie mi umyć okna i chce żeby się zaczęło... Chce mieć to wszystko za sobą. Cała ciążę znosiłam całkiem nieźle, nie miałam jakiś większych dolegliwości, a to co się dzieje teraz to jakaś masakra.
Mam nadzieje, ze Wy lepiej znosicie końcówkę;)
Milej nocy Wam zycze;*