Lotos

Google powiedziały, ze to lotos, to im wierzę. Zdjęcie pochodzi z wakacji, z wycieczki do ogrodu botanicznego, ale zapomniałam sprawdzić co to za kwiat, swoim zwyczajem robiłam wesoło zdjęcia, nie zastanawiając sie co fotografuje. Bo ładne.

Przez studia lotos mi się źle kojarzy. Z efektem lotosu i mierzeniem kąta zwilzania powierzchni. I na co mi to było, te studia znaczy. 

Dzisiejszą notkę dedykuję Werze, bo przez to, że zastanawia się, że może zacznie mnie czytać, chce mi się pisać.  Czasem niewiele potrzeba, żeby mnie zmotywować. Trafiła na dobry czas. Bo jakoś ostatnio mam wenę, ochotę, czas iii... Co tam jeszcze było? A nie, pomysłu nie mam xD. 

Filozofii dzisiaj nie będzie, mam nawet jeden temat, ale cos ostatnio przesadzam z tym. Zwłaszcza, że znowu mam coś ciężkiego. Tak w moim odczuciu.

A jakoś dzisiaj mi tak lekko i nie będę się tym zajmować. Gorzej jak mi przejdzie. Latanie na radosnej myśli może grozić bolesnym upadkiem. Jak nagle myśl się skończy. Ostatnio zbyt często podejmuję to ryzyko. Zamiast siedzieć na ziemi. Yerba na mnie źle działa. Ale i tak ją lubię. Poza tym jestem ostrożna, ostatnio tak pofrunęłam, że wszystkich wkurzałam. Upadek też był bolesny. Oj był. Dobrze, że szybko zasnęłam. 

O czym ja właściwie piszę :D. Tak, to wszystko na trzeźwo. Przeżycia z opisu na trzeźwo, pisze teraz na trzeźwo, jestem ostatnio aż boleśnie trzeźwa. Nie wiem czy znudziło mnie picie czy co, ale ostatnio prawie pod abstynentkę podpadam. I przez to musze robić za kierowcę, heh, życie. 

Nie nienawidzę jazdy samochodem na tyle, żeby na siłę pić. Bez przesady :D. 

No to dziękuję Werze za motywację. Wszystkim natomiast za to, że przez ich obecność upadki nie bolą tak bardzo :P. 

Kiedy jesteś nieszczęśliwy, szukasz kogoś, kto jest w gorszym położeniu niż ty

Lucy (Elfen lied)

Może i ten cytat nie pasuje do ogólnego radosnego wydźwięku notki, ale raz trzeba zachować równowagę, a dwa że no... jakoś za mną chodził i dziwne, że go wcześniej tu nie umieściłam.