Chyba też nadprogramowa, chociaż kto wie, może tym razem coś z tego wyjdzie.
Tulipany dostałyśmy na dzień kobiet od samorządu. Nie wiem jak to na innych uczelniach, ale u nas, cóż, nie zbankrutują. Chyba że na chemii. Jako że właśnie byłyśmy w laboratorium, a nie chciałyśmy, żeby nam padły umieściliśmy je w zlewce (dla dociekliwych, tak, kolbie stożkowej czy erlenmajerce, ale to moja notka i nie trzeba tu być poprawnym aż tak). Prezentują się nad wyraz okazale. Poza tym tak... chemicznie.
Czasami nawet podoba mi się w laboratorium. Jakaś robota, coś tworzę, a nie tylko słuchanie wykładów, które nie do końca mi wychodzi swoją drogą. Poza zapachem. Pracuje teraz na fenolach, które śmierdzą tak, że po godzinie głowa boli. Przerwę może i można zrobić, ale do domu iść juz nie za bardzo, kilka godzin trzeba spędzić. Teraz już jest lepiej bo przeniosłam się pod wyciąg, da się żyć.
Właściwie czasem będąc w labo mam wrażenie, że to jest to, co chciałabym robić w życiu. To albo udzielanie korków. Ciekawe uczucie, rzadko się z nim spotykam.
Czy czytanie rozwija? Pewnie tak, nie wiem jednak co rozwija. Ortografię? Nie sądzę, w dzieciństwie czytałam sporo książek, więcej niż teraz, a ortografii nauczyłam się dopiero jak zaczęłam pisać na komputerze. Podkreślało błędy i w końcu człowiek się uczył. Może tylko na mnie tak działa, bo nie czytam po literce tylko całe słowa, przez co często je przekręcam. Zwłaszcza jak czytam na głos. Czasami wychodzą zabawne rzeczy.
Wyobraźnie? Moja wyobraźnia choruje na jaskrę i już niemal niczego nie mogę sobie wyobrazić. A moje mam tak od zawsze? Nie widzę tego co czytam, nie odtwarzam sobie tego jako film. Z jednej strony męczą mnie długie opisy bo są dla mnie bezwartościowe. Z drugiej jednak strony nie mam problemów z ekranizacjami "wyobrażałam sobie to inaczej". Umiem za to się wczuć w postać, o ile nie jest zbyt wkurzająca. Czy rozwija się u mnie empatia? Czy ja wiem? Lata lecą, książek siłą rzeczy na karku więcej a jakoś nie widzę, zeby we mnie było więcej empatii, może jest i mniej.
Światopogląd? A i owszem, zgadzam się. Ale przecież nie tylko książki mogą i kształtują światopogląd. Może tego dokonać każde inne medium. O ile jest wartościowe.
Dlatego nie wartościuje rozrywki. Jeżeli ktoś mało czyta, jedyne co robi to zamyka się na jedno ze źródeł. To samo z ludźmi co uważają gry, seriale czy filmy za stratę czasu. Z gruntu, bez podziału na lepsze czy gorsze.
Właśnie dlatego, gdy ktoś zapyta mnie, co mi dają gry odpowiem, swoim zwyczajem, pytaniem: "A co Tobie dają książki/filmy/seriale/...?" (w zależności czym dana osoba lubi się zajmować, co jest jej "zabawnym interesem" (w wolnym tłumaczeniu "ulubioną formą spędzania wolnego czasu").
Dobre gry są tyle lepsze od dobrych książek ze dają większe chwilowe oderwanie od rzeczywistości, od problemów. To jest czasem potrzebne.
Znowu rozpisałam sie o niczym...