NIe mogę więc spać, więc może zobaczmy co tu się dzieje. Nie ogarniam juz photoblga, serio. Dlugo mnie nie bylo i nie mam czasu na sprawdzanie co tu się dzieje. Piątek, moje zbawienie. Czekam na ten dzień od samego początku tego tygodnia. Był cholernie ciężki fizycznie jak i psychicznie. To zabawne, ale powinno być okay, może nawet z zewnątrz tak wygląda, ale w środku jest syf. JA już powiedziałm co chciałam, temat skończyłam i jest rewelka. Pojawiło się światło optymizmu, ale tak szybko jak się pojawiło tak szybko mnie opuściło. Możliwe ze to ta pogoda ma taki beznadziejny wpływ. Może jednak czekoś brakuje, może i też czasu dla siebie, na odpoczynek. Oooo jak mi się marzy wieczór przy jakimś dobrym filmie, przy winku, miły klimat i to poczucie że jest sie dla kogoś ważną osobą, bez zwględu na stan, humor i godzinę. Biegnę z dystansem do innych i workiem pełnym pesymizmu, ale taka już jestem, że gdy przychodzi ten trudny moment nie jest za wesoło. Poczucie bezpieczeństwa, wsparcie ... Co do zaufania komuś to jeszcze daleko, na to trzeba zasłużyć. Na tą chwilę jest okay, codzienne problemy to jak widać codzienność, ale to jest pikuś. A reszta przebiega na spokojnie, bez szalestwa i nachalnego pośpiechu, aż dziwne, ale piękne. Moze robi się to powolutku niewystarczające, ale no cóż, jestem cierpliwa i spokojna. NIe wierzę że jeszcze mam w sobie tą cierpliwość, myślałam ze już dawno ją straciłam, a jednak. Ciągłe słuchanie o jednym i tym samym robi się nudne, ale to kwestia przyzwyczajenie się, zmiany nastawienia i oczywiście poznania. Hmm juz zaczyna sie myślenie nad sylwestrem, coś sie ogarnie, no i impreza w święta... Plany są a co z reszta to zobaczymy. Myślimy teraz o próbnych, od wtorku czeka męka pańska, ale spokojnie to się jakoś da. A ten weekend ? No jakieś piwko powinno bywalić z Kałołem, a reszta jest do przedyskutowania....
A teraz już chyba koniec gadania o mojej nudnej rzeczywistosci.
Piątek, tak właśnie, piątek.
Podkochuję się w Tobie powoli, ale za to systematycznie
~ S.I Witkiewicz